Film miałby coś w sobie gdyby.....A kończy się w tedy gdy powinien rozpocząć.
gdyby nie zgrzyt z podaniem tabletek - jakoś czułem tutaj fałsz, najpierw taka troskliwa, chodzi do Cerkwi, poucza córkę itd. a później nagle demon w nią wstępuje tylko dlatego, że wnuczek nie ma na łapówkę aby dostać się na uniwerek... no Zwiagincew dał plamę, po świetnym "powrocie" tutaj wyczułem fałsz. Jednak dobre zdjęcia, muzyka nadająca klimat, staranna stenografia itd. Czasami dobre dialogi np. "Gówno musi być smaczne, bo milion much by się nie myliło" ;). Jednak wszystko rozbija się o ten KULMINACYJNĄ SCENĘ. - fałsz psychologiczny, choć idea słuszna - pokazanie jak silne są dla matki więzy krwii.
Ten fałsz to jakby też na siłę zastosowanie WĄTKU (triku) ze śmiercią, który akurat w "Powrocie" był wstrząsający i uprawdopodobniony a tutaj jakoś tak... sztucznie.