Chodzi mi m.in. o wstawianie do prawie każdej zwykłej rozmowy muzyki tak poważnej i patosowej, jakby kręcili melodramat. Przykładem może być scena jak siedzieli w jakimś biurze i na poważnie o czymś rozmawiali ("twardziele") - dostajemy tam muzykę klasyczną w tle... W jakich filmach o "twardzielach" teraz tak się robi? O wiele lepszy byłby brak muzyki. IMO Było jeszcze wiele podobnych scen.