Kom-romy to dla mnie jakis podgatunek filmowy, wiec nic dziwnego ze staram sie ich unikac.
Pomijajac oczywiscie te koreanskie, ktore naprawde potrafia i wzruszac i bawic.
"My little bride" niestety taki nie jest. Historia 15letniej uczennicy ktora wychodzi za maz za starszego studenta, przyjaciela rodziny na prosbe jej dziadka wydaje sie grubymi nicmi szyta.
Ale rezyser Kim Ho-joon lubi takie tematy, co udowodnil krecac pare lat pozniej "Jeni, Juno" o 13latce w ciazy. Nudnawe to, ale chwilami niezwykle sympatyczne.
a ja oglądałam ten film 4 razy i niedługo zamierzam obejrzeć jeszcze raz :) Był to mój pierwszy koreański film - nie tylko komedia - może dlatego mam do niej tak wielki sentyment i tak bardzo go lubię, że nawet taka błaha historia mnie nie nudzi:))