Główny bohater stanął przed bardzo trudnym wyborem: dać się zabić czy żyć lepiej i pomagać Niemcom w utrzymaniu tego okrucieństwa? Bardzo smutny i wzruszający film.
Czas pokazał. Grał na korzyść człowieka z zasadami. Ale gdyby czasu zabrakło? Kto miałby rację? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko jest względne. Nawet komendant budzący sympatię i kłopotliwy Żyd budzący antypatię widza. W innych warunkach wyglądaliby inaczej (choćby pod koniec filmu).
Lepiej podrabiać i żyć w miarę dobrych warunkach bez wszy i z lepszym żarciem niż zgnić w obozie gdzie cie poniżają a wszy urządzają po tobie spacery
Film pokazuje odczłowieczenie nie tylko Nazistów, którzy traktowali Żydów jak podgatunek ludzki, ale i samych Żydów, którzy w warunkach obozu stracili godność, ochoczo współpracując z oprawcami w zamian za wygodne łóżko i w miarę normalne jedzenie. Moralną degenerację więźniów widać też w scenie, gdy śmieją się z dowcipu o Bogu, którego nie ma w obozie, bo nie przeszedł selekcji... Tylko jednego z bohaterów (sabotażystę) mierziła cała ta sytuacja i świadomość, że inni mają gorzej. Człowiek w skrajnych warunkach staje się prymitywny i cyniczny, oby tylko przeżyć... Ale jakie jest później to życie? Bardziej wartościowe i bogatsze? Ostatnia scena zdaje się temu zaprzeczać.