Słabiutki, słabiutki. Fabuła w zasadzie taka jak w Need for Speedach Underground, tylko zamiast wyścigów mamy bijatyki. Biedny koleś, laska, pseudo manager i parę kiepsko nagranych walk.
Muzyka w połowie przypadków zupełnie nie pasująca do obrazu, zagrany słabo (może poza Terrence'em, który był jedyną ciekawszą postacią).
Podsumowując - film można obejrzeć z braku laku, dla zabicia czasu.
to jaki film wg ciebie można zobaczyć z ciekawośćią skoro ten jest do dupy... może jakiś polski badziew albo film wyreżyserowany przez żula z pod ławki w usa?
Chociażby Cinderella Man jeśli chodzi o walki (może nie na ulicy, ale o niebo lepsze).
Nie obchodzi mnie reżyser, czy może być z Ameryki a może być z Madagaskaru. Może nazywać się Tarantino albo Kowalski. Nie to jest ważne, tylko film. Oceniam filmy po filmie a nie po nazwisku twórcy.
Wychwalanie filmów np. wspomnianego Tarantino takich jak Death Proof pod niebiosa, co wielu czyni, jest beznadziejne. Gdyby ktokolwiek inny to nakręcił - nikt by się tym specjalnie nie zainteresował.
W tym filmie po prostu nie ma nic specjalnie ciekawego. Taka jest moja opinia.