Zgadzam się z Tobą w 99%. ;)
Mnie też zaskoczył Reynolds swoją świetną grą, choć moim zdaniem dobrze zagrana postać jest co najmniej w 50% zasługą reżysera. Nie oceniłbym jednak tego filmu na 11 z powodu pewnych niewielkich niedociągnięć. Takich jak to, że Lisa powinna poczuć zapach śmierci i syfu kiedy weszła do mieszkanie Jerry'go, czy jej naiwnie łatwa śmierć. Ale faktycznie niewiele było momentów, do których można by się przyczepić. A najważniejsze dla mnie jest to, że surrealistyczny klimat nie jest wyssany z palca i rzucony jak ochłap snobistycznemu widzowi
(np. takie "Życie Pi"). Tutaj absurd na rację bytu.

zgadzam się :) chociaż muszę powiedzieć, że spodziewałam się po Reynoldsie świetnego odegrania roli. Co prawda i tak wgniótł mnie w fotel, ale już w Amityville stwierdziłam, że jest rewelacyjnym aktorem. Zaskoczył mnie za to całkowicie ten film i cały ten obraz. Spodziewałam się durnej komedyjki o przygłupawym psychopacie. Wzięłam się za to bez czytania recenzji a jedynie po krótkim trailerze z kotem i psem. Pomyślałam sobie: Na odstresowanie będzie dobry. Cóż... dostałam absolutną odwrotność tego, czego się spodziewałam. W jak najlepszym sensie, rzecz jasna.
Całkowicie zgadzam się z Tobą Jaho63, najważniejsze także dla mnie jest to, że ten surrealistyczny klimat nie jest wyssany z palca. Mimo całej tej absurdalności jest całkowicie poważny i uderzający dogłębnie...

No co ty taka ocena takiej padaczki

Spadaj to moja opinia , twoja mnie nie interesuje na moje możesz ocenić na -100

Fajnie że się zrozumieliśmy szanuje to że tolerujesz moją ocenę

gowno do granic mozliwosci. denne teksty. najgorsza jego rola jaka widzialem