Film przenosi nas w infantylny i poetycki świat Dominiquea Pinona, który recytuje swoje "lubię" i "nie lubię" przed kamerą. To właśnie poprzez te kolejno wymieniane upodobania, czasem zupełnie proste, innym razem wzruszające, reżyser nakreśla portret wewnętrzny swojego bohatera. Obrazuje jego bogatą wyobraźnię, która czerpie głównie ze wspomnień, ale i życia codziennego.
Aż strach pomyśleć co by też było, gdyby zrobili z tego pełny metraż bo niestety zaczęłam nudzić się po 4 min.
Ale, że jeden moment wywołał u mnie wybuch śmiechu - leci szósteczka.