Ciekawie się zapowiadał, pomysł niezły (tak Simsy będą wyglądały w 2022 roku??!! :-) ). Ale od momentu uwolnienia z gry głównego bohatera film traci na napięci i staje się jakiś pomieszany z poplątanym.
A scena jak wszyscy na końcu stoją i patrzą jak zabija tego Twórcę i klaszczą, albo to, że Ken Castle może kontrolować wszystkich swoją głową i swoimi nanokomórkami bo jest nadajnikiem...masakra.
Plusem jest Buttler którego osobiście lubię, i czysto rozrywkowa strona filmu jaką są pojedynki, sceny walki itp.
Wydaje mi się, ze miało to być konkurencją dla "Surogatów", ale czy będzie?? wątpię...
pozdrawiam