Film zapowiada się całkiem przyjemnie, lecz później okazuje się klapą i raz po raz rozczarowuje. Całkiem ciekawie wyglądające stworki mogłyby stanowić konkurencję dla lepiej rozchwytywanych Crittersów czy Gremlinów gdyby... 1) pojawiały się znacznie częściej i stanowiły większe zagrożenie dla bohaterów filmu; 2) mniej tu było marnego wątku okultystycznego, a więcej horroru (właściwie to w filmie tytułowe "ghoulies" zostały potraktowane z przymrużeniem oka, częściej oglądamy jakieś tandetne czary-mary w wykonaniu nawiedzonego, głównego bohatera); 3) więcej było akcji i napięcia - zamiast tego oglądamy wyjątkowo lekki horrorek (być może poza jedną sceną), który od pewnego momentu zaczyna nużyć; 4) nie to tandetne zakończenie, którego bardziej się spieprzyć nie dało. Szkoda, bo wygląd potworków był całkiem gustowny... zabrakło nawet klimatu, który dla mnie w horrorze jest najważniejszy. A chyba najgłupszym pomysłem było wprowadzenie do filmu dwóch karłów. Po ich "wejściu" film jeszcze bardziej traci na uwadze widza, która zaczyna mieć już tego powoli dosyć... jedna, czy dwie ciekawsze sceny filmu nie uratują. Moja ocena: 3/10.