Goblin wygląda jak chodzący i teleportujący się dementor. Kiedy zabija to wymachuje tymi
łapskami jakby miał ADHD. W ogóle nie budzi żadnego lęku. Do tego akcja dzieje się w
większości w ciągu dnia, co jest totalną głupotą, gdyż brak jakiejkolwiek tajemniczości.
Bohaterowie są do bólu sztampowi, zachowują się irracjonalnie. Najgorszy jest chłopak głównej
bohaterki, który nawet nie potrafi się wczuć w rolę, gra jakby na siłę. Akcja pędzi z zawrotną
szybkością i autorzy co chwila zmieniają swoją koncepcję, jakby nie potrafili się zdecydować co
będzie lepsze. Znikło dziecko, więc wszyscy myślą, że zabrał je goblin, ale nie, pojawia się
jeszcze rodzinka, która straciła własnego synka więc porywają to dziecko, by potem się okazało,
że chcą je wymienić na własne prawdopodobnie martwe od lat. WHAT?!!! Najbardziej rozwaliło
mnie jednak to, że "rosądni" rodzice, którzy uważali, że dziecko zabrali koledzy dorosłej córki, gdy
tylko ujrzeli parę wycinków z gazet o innych zaginionych dzieciach od razu uwierzyli w historyjkę o
goblinie BEZ JAKICHKOLWIEK DOWODÓW. Przecież każdy normalny człowiek pomyślałby, że w
okolicy grasuje jakiś porywacz, a nie od razu goblin!