Szczerze powiedziawszy to zgłupiałem. Po przeczytaniu kilku postów nie wiem którą wersję w końcu oglądałem, czy ktoś może przybliżyć jakie są różnice między tymi dwiema wersjami?
Owszem - amerykańska jest o wiele głubsza, skrócona o jakieś 40 minut (ale dodano sceny z amerykańskimi aktorami), uboższa w treść i zawierający różne debilizmy. Wersja japońska jest poważniejsza, mądrzejsza i zawiera morał.
Czy dobrze myślę że to jest wersja amerykańska? http://www.filmweb.pl/film/Godzilla-1956-97217
Wersja z 1956r ma czas trwania 1 godz 20 min, tą którą posiadam trwa 1 godz 40 min, wygląda na to że obejrzałem japońską wersję.
W najbliższym czasie zobaczę tą amerykańską i przekonam się czy rzeczywiście jest taka słaba.
Jak pierw obejrzysz japońską, to wyda ci się słaba. Jak na odwrót to będzie zamieszanie i dezorientacja, ale nie wyda ci się słaba :).
Ta z '56 wcale nie jest taka najgorsza. Najgorsza to jest ta z '98.
"Godzilla, king of the monsters!" (1956) różni się od "Gojiri" (1954) w zasadzie kilkoma scenami. Mniej Kaiju, więcej Raymonda Burra, co, nie powiem, dla kobiety jest całkiem spoko. Sceny, które są, są identyczne (wycięto 30 minut filmu, aby wstawić 20 minut scen z udziałem Burre'a, który jest wysoki, biały i przystojny), scenografia, rekwizyty, Godzilla... wszystko gra. Film zrobiony tak, aby w zasadzie całość nie wymagała dubbingu. Pomysł na to, aby w filmie pojawił się Burr wynikał w prostego założenia Levine'a: hollywoodzki przystojniak sprawi, że ludziom na świecie łatwiej będzie się utożsamiać z akcją filmu. z resztą Levine miał kilka świetnych pomysłów dotyczących marketingu i przypuszczam, że gdyby nie jego wkład w "Godzillę", motyw nie zyskałby aż tak ogromnej sławy na całym świecie. To on stworzył system "saturation booking", czyli premier tego samego filmu w masie kin na całym świecie, co sprawiało, że film zwracał się już po pierwszym weekendzie.
Do tego "Godzilla, king of..." był to pierwszy flim fantastyczny produkcji nie-japońskiej, który Toho wypuściło w Japonii. Ma więc jakąś tam wartość historyczną.
Nie wiem szczerze, który film jest lepszy, po prostu nie uważam, żeby "amerykański" (bo powiedzmy sobie szczerze, to ten sam film, tylko zamerykanizowany) był aż taki straszny i paskudny.