PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5867}
6,9 2 589
ocen
6,9 10 1 2589
5,5 4
oceny krytyków
Godzina "W"
powrót do forum filmu Godzina "W"

Na pewno jak tu ktoś wcześniej napisał "Godzina W" przedstawia ważne wydarzenia. Jednak po obejrzeniu filmu mam wrażenie, jakbym po prostu obejrzał jeden z odcinków serialu. Zanim ich poznamy, zorientujemy się kto jest kto tak naprawdę wszystko już się kończy. Nie wiemy kto z nich przeżył, nie wiem jak potoczył się ich atak. Można było poczuć klimat napięcia, podniecenia z powodu decyzji o powstaniu. Na pewno dość z krzywym uśmiechem słuchało się tekstów, że o 17stej powstanie a jutro już defilada ulicą Szucha lub powstanie potrwa co najmniej do rana. Autorzy akurat mogli sobie podarować takie teksty bo nie przypuszczam, żeby ktokolwiek w tamtym okresie tak sądził. Optymizm, optymizmem ale realia na pewno by na to nie pozwoliły. Najmniej kilka dni. Dla mnie osobiście zabrakło takich przemyśleń wewnętrznych bohaterów. Przynajmniej dla mnie po filmie został pewien niedosyt, mimo to na pewno można go obejrzeć i z pewnością nie będą to stracone minuty :)

ocenił(a) film na 8
adrian90_2

Zgadzam sie z Tobą , film średni , a co najważniejsze człowiek czeka na akcję filmu (Powstanie) a tu następuje koniec filmu ....

ocenił(a) film na 9
kkrajewska2

Ty nie rozumiesz, prawda? Oni wszyscy zgineli. To jest koniec. Dla nich.

Pozniej juz tylko Niemcy wejda do kamienicy i zabija wszystkich mezczyzn (i nastolatkow).

ocenił(a) film na 9
adrian90_2

"Nie wiemy kto z nich przeżył, nie wiem jak potoczył się ich atak. "

No to ja cie uswiadomie. Moge?

„Nasza kompania „Genowefa” miała za zadanie zdobycie koszar żandarmerii na tyłach dzisiejszego Ministerstwa Kultury. Ale, gdy nasz dowódca, major Ludwik Gawrych („Genowefa”) dowiedział się od płk. „Radwana”, że nie będzie przewidzianego przydziału broni, to odmówił wykonania rozkazu. Zagrożono mu sądem wojennym, ale on powiedział, że sam gotów jest ponieść wszelką odpowiedzialność, ale nie będzie narażał podwładnych na oczywistą śmierć. Bardzo go za to ceniłem, bo w pierwszej godzinie Powstania była największa rzeź, dlatego, że wielu dowódców ślepo wypełniało samobójcze rozkazy, takie, jak na przykład atak bez broni na dom akademicki przy pl. Narutowicza, gdzie były bunkry z karabinami maszynowymi”.

A teraz relacja żołnierza, atakującego ten właśnie dom akademicki. W czasie okupacji były to koszary dla 350 policjantów tak zwanego Szupo (Schutzpolizei): -„Około 60 ludzi zostało uzbrojonych w 1 karabin z 10 pociskami, 1 pistolet z 1 magazynkiem i trzy granaty. Porucznik „Gustaw” wydał rozkaz zdobycia koszar na Placu Narutowicza i cała ta masa ludzi w ogromnej większości nieuzbrojona ruszyła na rzeź. Nigdy nie dotarli nawet do połowy odległości, jaka dzieliła ich od budynku koszar. Zostali zmasakrowani w taki sposób, że w ciągu 2-3 minut Pl. Narutowicza, wraz z ulicami do niego dochodzącymi, pokrył się ciałami ponad 300 osób, żołnierzy, ochotników z WSOP-u i ludności cywilnej, jaka się tam znalazła. Z oddziału, liczącego 60 osób - szumnie nazywanego kompanią, zostało 4 osoby. Reszta w ogromnej większości zginęła. Ciała, jakie usiłowali ściągnąć, nie przypominały nawet sit. To były krwawe kawałki mięsa, przemieszane z odzieżą, bez rąk, nóg, głów, niepodobne do tego, że były kiedyś istotami ludzkimi”.

Tak było wszędzie, gdzie lokalni dowódcy usiłowali ślepo wykonywać ataki na obiekty, określone przez dowództwo powstania, zanim jeszcze doszło do otwartych walk. Wszędzie te zadania, nałożone na żołnierzy AK, były przesadne, nieliczące się z realiami, jakie niosła mobilizacja oddziałów powstańczych. Zaopatrzenie powstańców w broń – było kpiną z ich patriotyzmu i poświęcenia! Oto, jak historyk podsumowuje pierwszy dzień powstania warszawskiego: - „Niemiecki garnizon Warszawy poniósł dotkliwe straty krwawe (około 500 żołnierzy), lecz pierwszy szturm oddziałów Armii Krajowej odparł z powodzeniem. Pomogły mu w tym przechodzące właśnie przez miasto jednostki pancerne, które z miejsca włączyły się do walki. Z atakowanych obiektów zdobyto jedynie te drugoplanowe: słabo obsadzone magazyny Waffen SS na Stawkach – gdzie jednak nie było broni, szkołę św. Kingi przy Okopowej 55a, Wojskowy Instytut Geograficzny, gmach MZK i Prudential w Śródmieściu oraz gmach Dyrekcji Kolejowej na Pradze. O wiele dłuższa jest lista obiektów, których nie udało się opanować...

Ani jeden większy oddział wroga nie został zniszczony. Wprawdzie, zdobyto sporo broni, lecz w załamanych atakach utracono parokrotnie więcej. Straty oddziałów atakujących szacuje się na około 2000 zabitych, co znacznie przekracza 50% ich stanów wyjściowych. Źle uzbrojone plutony, które w „kilka pistoletów i butelek” rzuciły się na bunkry i koszary, zostały wybite. Z niektórych nie uszedł ani jeden świadek ich klęski. Tak było w al. Szucha, tak było w szturmie na mosty... Pierwsze godziny walki pokazały pełne poświęcenia, determinacji i bohaterstwa działania AK-owskich „dołów”, wspieranych masowo przez ludność cywilną stolicy...

Zdezorientowani dowódcy oddziałów z Mokotowa, Ochoty i Żoliborza, chcąc uchronić swoje oddziały przed zagładą, postanowili w nocy z 1 na 2.08.1944 r. wyprowadzić część oddziałów z miasta.

Tak zakończył się w Warszawie dzień 1 sierpnia 1944 roku, dzień krwawy. Wydawało się, że jest to już koniec powstania i, gdyby komuś wtedy mówiono, że powstanie potrwa jeszcze całe dwa miesiące, nie wiem, czy ktokolwiek by w to uwierzył.

ocenił(a) film na 8
KinoOralnegoNiepokoju

Dodam tylko, że jednym z niewielu strategicznych punktów, które wyznaczono do opanowania w pierwszym ataku po godzinie W który udało się zdobyć, była elektrownia na Powiślu. A i to dlatego, bo Niemcy spodziewali się tam ataku z zewnątrz, a Polacy [pracownicy elektrowni i członkowie AK] zaatakowali kompleks od środka czym zaskoczyli Niemców.
Generalnie samo powstanie jak bardzo heroicznym czynem by nie było, z militarnego punktu widzenia z góry skazane było na niepowodzenie.
Jeden z dowódców Powstania gen. Okulicki zakładał, że ludność Warszawa z chwilą wybuchu rzuci się na Niemców wspomagając powstańców i miasto zostanie zdobyte. Tak się jednak nie stało i wiadomo było, że Powstańcy bez wsparcia z zewnątrz walkę tę przegrają.
Daleki jestem od osądu krytykującego Powstanie, nie żyłem wówczas w Warszawie, nie dotknęła mnie 5 letnia okupacja, nie nosiłem w sobie poczucia zemsty i odegrania się za wszystkie krzywdy i sam nie wiem jakbym wówczas postąpił będąc na miejscu tych wszystkich walczących.
Można tylko domniemywać czy część z wówczas walczących nie zaprzestałaby walki wiedząc jak straszliwą cenę zapłaci za to Warszawa.
Niemniej jednak doceniam ten zryw, heroiczny bój i chylę czoła przed wszystkimi którzy odważyli się wówczas stanąć do walki.

ocenił(a) film na 8
dillinger79

"Można tylko domniemywać czy część z wówczas walczących zaprzestałaby walki "
To zdanie jest poprawne, wkradł się mały błąd

adrian90_2

Zgadzam sie z opinia. Dosc sredni film niestety. Nie da sie porownac z Kanalem Wajdy czy Miastem 44 Komasy

ocenił(a) film na 8
EwaAnna1992

Da się, dziecko, porównać, ale to porównanie jest na niekorzyść filmów, których tytuły przytoczyłaś.

Krzypur

Kanał uwielbiam wiec, jeżeli Godzina W będzie równie tak wyśmienicie zrealizowanym filmem, to na pewno go docenię.

ocenił(a) film na 7
adrian90_2

Jak ty mało wiesz i mało rozumiesz... Krótko : tak, właśnie tak ci ludzie wtedy myśleli. I właśnie o to chodziło żeby pokazać tylko te przygotowania do godziny W. Już sam tytuł wiele mówi...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones