Golem

Assassin
1986
4,4 96  ocen
4,4 10 1 96
Golem
powrót do forum filmu Golem

...jak nie kręcić filmów...
● A tym ciekawszy to okaz na pokaz, że nie jest do końca zły, ale to też jest przestrogą dla reżyserów, by nie jechali na oparach, którymi tu sa umiejętności kilkorga aktorów (np.Webbera, Austin, Conrada).
● W filmie tym nie umie się nawet sfotografowac niewątpliwie pięknej aktorki Austin - jako doswiadczony fotograf patrzyłem zdziwiony, że przez chwilę dominuje jej fryzura, twarz bywa jakby schowana (to też kwestia oświetlenia), pokazywana jest też często statycznie, jakby była tylko turystką w rozrywkowym labiryncie z krzewów... niezmiennie "pionowa", ubrana jak do kościoła, nie ma jakichś sytuacji ciekawie zaaranżowanych, które dodałyby z jej udziałem ekspresji. To skutek również usterki scenariusza, który winien być pisany "obrazami", aranżacjami ruchu, ujęć kamery.

●Można było ugrać coś za pomocą wątku romansowego, muszę przyznać, że bardzo przekonująco zagrała kobiece zauroczenie/miłość do Golema aktorka Nancy Lenehan. Bardzo mnie rozbawilo jej gorące wyznanie do ucha Golema, że ten nie ma w sobie nic sztucznego... Można było pobawić się tym w filmie, bo przypomnę, taki terminator-Schwarzenegger Camerona został w późniejszej części cyklu włączony w wątki humorystyczne.

●Cameron nie popadał w niezamierzoną śmieszność, gdy pokazywał Schwarzeneggera jako terminatora z kamienną twarzą i sztywnymi ruchami, daliśmy się wprowadzić w pewien umowny dramatyzm tamtej fabuły mimo komiksowych jej wymiarów - Sandorowi Sternowi to się nie udało. Jest coś nieporadnego w tym filmie, jakby naiwnego, a sam aktor grający Golema został "niedowyreżyserowany" jako cyborg, on np. biegnie jak każdy żywy, normalny facet, rusza się zwyczajnie, choć jak komandos, sprawnie - on nie jest przed kamerą i wobec widzów cyborgiem, choć co jakiś czas mamy łopatologiczne sytuacje, które mają pokazać, że jest (samoprasowanie siebie, otwieranie łydki). A Schwarzuś Camerona ma wdzięk złomu mimo różowości swojego ciała,
I o to chodziło! O ten sztywnawy ruch, o tę gipsową mimikę...