Gran Torino dałabym 10 gwiazdek, gdyby dodał jeszcze jakąś zaskakującą puentę
urywającą dupę.
Jak dla mnie mógł rozwalić panów żółtych samemu przy tym ginąc. ;d Myślałem też, że tak się to skończy, ale jak widać miał inne plany.
Czegos brakuje, Walt ma plan, ale realnie patrzac, poswiecic sie dla niepewnego wyroku wiezienia? Przeciez moglo tak wyjsc, ze wcale nie trafia do pudla, a jesli to nie na dlugo...
Facet miał raka (scena z dzwonieniem do rodziny. może nie pada wprost, że umiera ale przecież kaszle krwią, nałogowo pali, do tego widoczne na stole papiery dot. badań - można łatwo wydedukować), zdawał sobie sprawę, że koniec niedługo a przecież taki twardziel raczej śmierci się nie boi, co najwyżej niemocy i przywiązania do łóżka. kiedy przydarzyła się okazja poświęcił się. a za zabicie w stanach (i to odznaczonego kombatanta, przykładnego obywatela) nie dają w przeciwieństwie do śmiesznego kraiku jakim jest Polska 7 lat, tylko 50. do tego jak doliczą za gwałt i wyciągną inne brudy to i 100 lat pudła się uzbiera. jak dla mnie końcówka bardzo dobra. nie należąca do przekombinowanych a przy tym trafna i zmuszająca do refleksji (pewnie każdy myślał, że MR. Kowalski powystrzela ich jak psy :P)
to jest jasne, ze byl smiertelnie chory. niejasne jest natomiast nadal, ze byl pewien ich skazania. mogli uciec, tylko czesc mogla sie przyznac do winy, mogli miec dobrych prawnikow, mogl nikt niczego nie widziec, wiele moglo sie zdarzyc.
cóż - nic nie jest pewne. równie dobrze mogła wybuchnąć wojna, typów wcielono by do batalionu karnego i jakoś by się wywinęli. pamiętaj jednak, że dla Walta jego życie po uzyskaniu informacji nt. śmiertelnej choroby przestaje mieć dużą wartość. dla mnie osobiście takie sfingowane "samobójstwo" to przejaw sprytu. lepszy taki koniec niż przykucie do łóżka z nowotworem (okropny ból podobno).
Wydaje mi się też, że plan Kowalskiego spełnił się w 100%. Nie chciał zabijać herszta gangu, ponieważ popełniłby kolejny grzech (przecież spowiadał się nie dlatego, aby za kilka godzin znów popełnić jakiś grzech. Żona go o to prosiła, dlatego do końca swojego żywota chciał zostać bezgrzeszny.
Zauważcie ostatnią scenę, gdy zaczynają strzelać do Kowalskiego. On nie wyciągnął broni palnej, tylko zapalniczkę by móc zapalić papierosa. Wyciągnął ją w taki sposób, jakby wyciągał klamkę, przez co bandyci zareagowali tak a nie inaczej. Ja tak to widzę, hm. :P