Z szacunku do Clinta wystawiłam 8, ale oprócz głównego bohatera i scenariusza, reszta na tę ocenę nie zasługuje. No i trochę niesmaku pozostawiła ostatnia scena - po heroicznym czynie Walt pada na trawę w wymownej pozycji. Jego ciało układa się w krzyż. Zdecydowanie nad wyraz.
Nie wiem, obejrzę jeszcze raz. Dla mnie to była pozycja otwarta, bezbronna, ważniejsze było to, co ma w ręku. Nie wiem, co rozumiesz przez 'heroiczny' mnie to kojarzy się z bohaterstwem pomieszanym z oczekiwaniem na fanfary, a tu było konsekwentne i smutne odkupienie grzechów. Film zrobił na mnie wrażenie i nie chcę się "zajadzić" teraz, doszukiwać płytkiej symboliki, itp. pozdrowienia
Heroiczność czynu nie przekreśla odkupienia grzechów, wręcz przeciwnie. @UnderYourSpell: Zgadzam się co do tego, że tylko Eastwood to zagrał, bo reszta to chyba jacyś pierwsi lepsi pożal się Boże aktorzy z reklam.
Na mnie film też zrobił wrażnie i w żaden sposób nie chce kogoś " zajadziać" moim ględzeniem, ale po prostu nie chciałam filmu wychwalać pod niebiosa, a jedynie zwrócić uwagę na coś innego ( niekoniecznie pozytywnego ) i sprowokować do dyskusji. Ode mnie też lecą pozdrowienia :)
@Quijote - Młodzi Koreańczycy grali strasznie, mechanicznie. Dziwię się ludziom od castingów, że do filmu z Eastwoodem wybrali takich aktorów drugoplanowych. A być może był to celowy zabieg samego Clinta, nie chciał przyćmiewać swojej gwiazdy poprzez świetne, młode talenty? Któż to wie :)
Z tym się zgodzę - chłopak grał słabo. Nie wiem, czy oni są Koreańczykami, chyba Amerykanami. Podoba mi się dystans brudnego Harrego do siebie, powarkując wyglądał czasami jak wyliniały wyżeł ;-)
Koreanka wg mnie grała dobrze i całkiem naturalnie. A chłopak... cóż on miał grać niedorobionego, pierdołowatego i ogólnie troszkę niedorozwiniętego chłopaka i zagrał to też całkiem nieźle. Za to ksiądz wyglądał na kompletną pierdołę, z założenia pewnie miał też taki być, ale jakoś jego gra mi nie pasowała.
9/10 jednak czegoś mi brakowało w tym filmie, clint rewelacyjny, bezbłędny. Powolutku trzeba się nastawić że prawdziwi aktorzy będą od nas odchodzić i będziemy mieć szije lebafa i roberta patysona... no cóż, oby clint i spółka trzymali się jak najdłużej i zrobili jeszcze pare filmów;D
Święta racja, podobno szija będzie grał prawdziwe sceny seksu w "Nimfomance" von Triera... Huhu huu ciekawe co zrobi ze swoją kamienna twarzą :)
Film jest poruszający, z szokującym, moim zdaniem, zakończeniem. Gdy zobaczyłem początek (ok 20-30 mn.), byłem trochę zawiedziony, jednak po obejrzeniu całości biłem się w pierś. Film opowiada zarazem o przyjaźni, poświeceniu, ale też i o samotności. Poruszył mnie przemówił do mnie. Daję 9/10. Nie ma maxa za początek. I uważam także, że czyn głównego bohatera nie był heroiczny, ale jest znakiem odwagi, poświęcenia i jak powiedziała czekina - odkupienia grzechów. Dzieło :)
Powiem Ci, że nie podobała mi się wymowa tej sceny. Scenarzyści uznali, że jego czyn można porównywać do męczeńskiej śmierci Chrystusa. Moim zdaniem postać została zbyt "wybielona", jakby jego wcześniejsze zbrodnie zostały całkowicie wymazane. Co więcej reżyser ( nie wiem do końca kto był pomysłodawcą tej sceny ) próbuje na nas wymusić jednoznaczną ocenę całej postaci. Bez wydźwięku negatywnego.
Hmm... Nie zwróciłem uwagi na ten krzyż szczerze mówiąc, mój błąd być może. Ale nawet jeśli faktycznie tak było, to wg mnie niekoniecznie jest to przyrównanie Walta do Chrystusa, a po prostu symbol chrześcijańskiej postawy. Staruszek na koniec swojego żywota postąpił po chrześcijańsku - poświęcił się dla kogoś*. Czy to wystarczy żeby odkupił swoje wcześniejsze grzechy? To już się rozstrzygnie tam, dokąd poszedł.
*Poświęcił się, choć też miał łatwiej, bo i tak wyrok był już podpisany. Z drugiej strony gdyby nie ta choroba, to mam przeczucie, że wszyłoby to wszystko mniej autentycznie a nawet kiczowato.