"Grand Tour" Miguela Gomesa to podróż przez Azję, ale też przez czas, pamięć i tożsamość – opowieść rozpięta między snem a kroniką, absurdem a subtelną ironią. Oficjalnie rzecz dzieje się w 1917 roku, choć na ekranie bez trudu zauważymy współczesne budynki, telefony komórkowe czy nowoczesne samochody. Ta celowa sprzeczność to działanie filmowego iluzjonisty, czyli reżysera, który nie tyle opowiada historię, co ją przywołuje, wplatając ją w migawki z podróży i obrazy z przeszłości.
więcej