PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671049}

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
6,8 149 451
ocen
6,8 10 1 149451
6,8 43
oceny krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Nie cierpię hejtować ani krytykować dla samej krytyki, ale autentycznie ciężko jest mi się doszukać pozytywów w tym filmie.

Ilość PRZEZABAWNYCH (ironia alert) scen jest przeogromna i to mój główny zarzut. Oczywiście mam świadomość tego, że SW to space opera a nie dramat wojenny, ale na miłość boską, dobrze wiemy że da się stworzyć film w tym uniwersum gdzie odpowiednie proporcje między komedią, przygodą i pewną dawką "mroku" są zachowane. Tutaj tego nie ma. Nieudolna komedia zdominowała cały film. Szkoda czasu na wymienianie wszystkich scen, po których miałem ochotę wstać i się przejść z żenady.

Linia fabularna to żart. "Hej, mamy jakieś 18 godzin do czasu aż skończy nam się paliwo w krążowniku na którym przebywa cała nasza ekipa, więc dwóch naszych ludzi poleci na pewną planetę do pewnego kasyna żeby przekonać pewnego typa SUPER-WŁAMYWACZA który lubuje się w czerwonych klapach żeby dostał się na wielki statek złowrogiego Najwyższego Porządku w celu wyłączenia nadajnika który umożliwia namierzanie naszych statków kosmicznych w hiperprzestrzeni". Jasne, brzmi nieźle, czemu nie? I tak nie mamy innego wyjścia. No, może poza tymi transporterami, na które i tak każdego wpakujemy.

W ogóle, serio, Najwyższy Porządek, te same typki, które z planety (!) zrobiły broń parę razy większą od Gwiazdy Śmierci nie potrafią dogonić krążownika. Nie mają też posiłków, które mogłyby wyskoczyć z nadprzestrzeni blokując krążownik. Oczywiście, że nie, no przecież skąd???

Snoke. Tutaj brakuje słów xD. Typ, który miota Rey jak workiem kartofli, szkoli Rena, ma pod sobą cały Najwyższy Porządek nie zauważa, że mu się na krześle koło dupy telepie miecz świetlny. Ale rozumiem, w końcu powiedział, że Ren "zabije swojego największego wroga". TAKIE GŁĘBOKIE, DWUZNACZNE, NIEBANALNE.

Ta Azjatka, której imienia na szczęście nie pamiętam - ta, która razem z Finnem poleciała w jakże fascynująca przygodę polegająca na schwytaniu SUPER-WŁAMYWACZA... To jest cytat dekady (parafrazuję, bo nie pamiętam słowo w słowo): "Wygramy wojnę nie zabijając wrogów, tylko ratując tych, których kochamy". I całusek pod koniec. No ja pi$$%dolę. Sun Tzu byłby dumny.

I PO CO te kozo-konie na tej śmiesznej planecie z kasynem?

No i mój faworyt: Latająca Leia.

Szkoda, że ten chłopaczek w ostatniej scenie nie wsiadł na tą miotłę i nie poleciał ścigać Voldemorta. Wtedy byłbym spełniony.

Ja nie wymagam od SW mega spójnej logiki i rozbudowanej wielowątkowej fabuły, naprawdę. Chciałbym po prostu oglądać film, gdzie nie czuję się traktowany jak 12-letnie dziecko.

ocenił(a) film na 6
Mauretania

"naprawde uwazasz, ze Snoke nie wiedzial, co Kylo zamierza?Dla mnie to bylo oczywiste, ze on doskonale wie, ze Ren nie zabije Rey, tylko jego" z tego wynika, że Ty uważasz, iż Snoke wiedział co Kylo zamierza i sam na to pozwolił. Trochę jakby Snoke dał się zabić dla dobra swojego ucznia, aby ten dokończył swój trening? Albo może Snoke pozwolił sie zabić bo miał w tym jakis ukryty, egoistyczny cel? niby jaki skoro zginął?

Tak, masz racje - na tym polega zasada dwóch. ALE: Dodatkowo, jeśli uczeń nie jest w stanie przechytrzyć mistrza to prędzej czy później zostaje zastąpiony innym potężniejszym uczniem (Analogicznie: Vader zostałby zgładzony przez Luka, a Luke zostałby nowym uczniem Palpatine.)

ocenił(a) film na 8
mb_akaberek

Tak, dokładnie tak twierdzę. Snoke wiedział, że Kylo go zabije, podobnie jak wiedział o więzi, którą ów ma z Rey (nie stworzył jej, bynajmniej, po prostu wykorzystał tą wiedzę). Może to jakiś ukryty cel, o którym nie wiemy, ale ja po prostu obstawiam to, że Ren miał po prostu go zastąpić, a w takiej układance przecież dla mistrza po ciemnej stronie nie ma już miejsca. Po prostu zrobił to, czego większość użytkowników ciemnej strony nie była w stanie zrobić, ale jak pisałam wcześniej, on był ogólnie darksiderem nietypowym, zainteresowanym balansem, aspektem jasnej strony również, więc ja bym się taką oryginalnością przesadnie nie dziwiła w jego wykonaniu.

ocenił(a) film na 6
Mauretania

Sorry, nie kupuję tego aby egoista z manią wielkości dał się zabić dla dobra innej osoby, czy też wszechświata. To się trzyma kupy tak bardzo, jak przeżycie Lei w próżni - czyli nijak ;)

ocenił(a) film na 8
mb_akaberek

Nie musisz tego kupowac, to moja opinia, a Ty nie musisz sie z nia zgadzac. Ja tam niekoniecznie widze te postac jako egoiste z mania wielkosci dokladnie takiego jak Palpi, inne wrazenie zupelnie na mnie zrobil.

ocenił(a) film na 3
Janel

a scena z rozwaleniem okrętu dowodzenia przez mały krążownik? To jest tak naciągane że aż szok, plus niszczy całą logikę starć gwiezdnych flot, wystarczy że małym stateczkiem przyśpieszysz do nadświetlnej i już po sprawie... W VI podobna scena była dużo bardziej logiczna, myśliwce najpierw zniszczyły generator pola siłowego chroniący mostek, a później pilot A-winga wbił się w mostek dowodzenia, przynajmniej nie była to scena naciągana.

Śmierć Snoke była beznadziejnie pokazana, porównanie tego do Palpatine i Vadera to przesada. Tam Imperator oddał się ekstazie strzelając w Luke błyskawicami i nie skupiał się na wyczuwaniu uczuć u kogokolwiek. Skoro Snoke był skupiony na czytaniu myśli Kyle, to raczej nie mógł przeoczyć jego triku z mieczem... poza tym scena była mało widowiskowa, mało dramatyczna... Sama postać Kyle jest denna i daleko jej do książkowego Jacena Solo, na którym jest w w pewnym stopniu wzorowana

ocenił(a) film na 4

rubież; rubieżach; rubieżami; rubieżą; rubieże; rubieżom; rubieży

użytkownik usunięty
zenonz

Dziękuję, następnym razem będę pamiętał.

ocenił(a) film na 6

Postaram się skonstruować tę wypowiedź tak, żeby odpowiadała mniej więcej kolejności argumentów w danym podpunkcie, bo te zrobiły się nam dość długie.

1) Pewnie, że można, ale nie co chwilę, bo z filmu zrobił się zlepek gagów dla dzieci. Pokierujcie ten humor tak, żeby wprowadzał nas bardziej w charakter postaci; przecież zrobili to całkiem dobrze np. z Poe albo z niezdarnością Finna. I to były całkiem zabawne sceny.
Dla mnie humor Jar Jara jest tylko niewiele gorszy od humoru w TLJ, a wrażenie groteski i ilość facepalmów podobna. I tu i tu czułem się, jak gdyby reżyser miał mnie za debila. Zresztą, porównujesz TLJ do prequeli i mówisz o zapoznawaniu widza z postaciami, a wiesz doskonale o tym, że ja mówiłem o OT, przywołałem nawet C3PO, R2D2 i Hana Solo. Nawet Ewoki grały jakąś rolę w szóstce, nie tylko humorystyczną. A tu po prostu wdupili jak najwięcej niepotrzebnych elementów bo miało być zabawnie.

"Ta scena ze Snoke'iem była bardzo napięta i poważna, niebezpiecznie bliska patologii z prequeli"

Nie wszystkie sceny z prequeli są patologiczne. Idąc Twoim tokiem rozumowania, podczas przechodzenia Anakina na ciemną stronę mocy w III - gdy klęczy przed Palpim a ten nazywa go po raz pierwszy Vaderem - trzeba było wpleść jakiś "subtelny gag", coby trochę rozluźnić atmosferę? Prequele uważam za słabe filmy z wyjątkiem III, którą BARDZO lubię. I uważam, że TLJ mógłby się od trójki sporo nauczyć w kwestii budowania napięcia i grania na emocjach. (tylko nie dialogów :D).

2) "Oczyszczanie krążownika z działek przez Poe (dopóki broń mu się nie zepsuła i postawił potem wszystko na jedną kartę), manewry z bombowcami na początku filmu (dopóki nie zaczęły wybuchać)" I to jest napięcie? Przecież wiadomo było doskonale, że im się uda. Ni to wada ni zaleta, tak się robi filmy, no ale proszę nie mów, że to jest budowanie napięcia i emocjonujące kino. Podajesz potem kolejne sceny, które nazywasz "zwrotami akcji". W porządku, zgodzę się, niektóre z tych zdarzeń to faktycznie zwroty akcji, ale co z tego, skoro sam film prowadził do niczego. Obróciły film o 360 stopni (#pdk). Fabuła została LEDWO posunięta do przodu - Snoke nie żyje, Kylo jest trochę silniejszy i nie jest już ciamajdą (jego postać akurat jest bardzo ok), Rey bez treningu jest potężnym Jedi, Najwyższy Porządek ma się całkiem nieźle, Ruch Oporu jest zdziesiątkowany, Luke poszedł na urlop, Finn eee, żyje, i to właściwie tyle. Porównaj to z tym, jakie wydarzenia niosły za sobą części III-VII.

2.1) "Scena z disneyowskim cytatem to prawdopodobnie jedna z najbardziej ludzkich scen we wszystkich Star Warsach." - tutaj, przynam, uśmiechnąłem się szerzej niż powinienem. Sory, ale to nie jest ludzka scena, tylko ckliwe, naiwne, nieprawdopodobnie sztampowe zagranie. Bije fałszem i sztucznością na kilometr. Nie wiem jaki procent publiczności poczuł dzięki kosmokasynu empatiosympatię do Rose, ja jestem przekonany, że w większości była to irytacja. Płaczliwa, delikatna dziewczynka, poświęcająca życie na rzecz typka, która poznała dzień wcześniej, który w przypływie wielkiej mądrości i geniuszu taktycznego postanowił wlecieć w sam środek wielkiej broni. Tak jak mówiłem wcześniej, ja nie wymagam od SW żelaznej logiki. Rozumiem, że to baśń, dzieci też są targetem, że nie będzie krwi, przemocy ani seksu. Ale w drugą stronę jak widać też można przegiąć. Poza tym, tej postaci i tak nikt nie będzie pamiętał (i bardzo dobrze), bo nie wniosła nic do filmu. Tylko nie mów, że wniosła, bo gdyby nie ona, to Finn by nie żył, proszę.

2.2) "Ten jeden wątek niszczy nierealne gówno pokroju miłości Padme i Anakina, gdzie tamta dwójka poza seksownymi ciałami nie miała powodu do miłości - Anakin zachowywał się przez większość czasu jak creep i psychopata, a Padme... no cóż, Padme była "senatorem" - POWODU do miłości? Geez, to ja już nie rozumiem. Raz jesteś baśniowym romantykiem, a zdanie później twierdzisz, że miłość potrzebuje powodu. Jeżeli wątek Rose i Finna to miał być odpowiednik Anakina i Padme w prequelach i Hana i Lei w OT, to klękajcie narody...

2.3) Co do filmiku i postaci Rey - faktycznie, masakracja jakich mało. Eh. Za Anakina wygrywającego bitwę kosmiczną w pojedynkę mając 9 lat na TPM wylała się tona kału - i słusznie. Później natomiast, Anakin jest pokazywany jako ktoś, kto uczy się wszystkich elementów bycia Jedi i stopniowo staje się poteżniejszy. Luke na początku swojej kariery też jest słaby, Vader się z nim bawi i jedzie go według uznania. Progres Luke'a widać bardzo fajnie, tj. ledwo radzi sobie z Mocą na Dagobah w V, a na początku VI jest już dość pewny siebie. Rey natomiast pierwszy raz trzymając działający miecz świetlny w dłoni, pokonuje Kylo Rena, typka, który wg. Luke'a Skywalkera był zbyt potężny. To jest zarzut bardziej do VII niż VIII, aczkolwiek bohaterka tyczy się obu części.

3) Czyli Najwyższy Porządek, po namierzeniu Oporu, zamiast wysłać na miejsce odpowiednią flotę, tj. taką, która byłyby w stanie sprawnie i szybko poradzić sobie z jakże wielką potęgą Resistance, wysłali "luksusowe mobilne platformy" i zaczęli bawić się w kotka i myszkę? Ta fabuła nie rady się wybronić. Ot, jest to logicznie niespójne. Jeszcze raz podkreślę - nie wymagam żelaznej logiki od SW. Wymagam nietraktowania mnie jak idioty.

4) W porządku. Rozumiem, że Snoke mógł zostać zmylony, że Kylo jakoś ten zamiar ukrył. To ma po prostu mało sensu biorąc pod uwagę, że w tej samej scenie Snoke upiera się, że czyta Renowi w myślach i bawi się Mocą bez najmniejszego problemu. To jestem w stanie jakoś zrozumieć, chociaż idę sam ze sobą na kompromis.

I jeszcze pozwolę sobie skomentować Twoją obronę Latającei Lei (celowo jako nazwa własna):
"Czy nie większym żartem(a do tego afrontem) byłaby sytuacja gdzie postać grana przez śp. Carrie Fisher po prostu ginie sobie w pierwszych kilkunastu minutach filmu aby potem było prościej przy produkcji kolejnego filmu?"

NIE. Wreszcie zobaczylibyśmy śmierć kogoś ważnego w SW ot tak, w pierwszych minutach filmu, w mało patetyczny sposób (nie przez honorową walkę 1v1, czy inną ckliwą scenę gdzie jest jeszcze czas się pożegnać, tylko wybuch i do widzenia). Byłoby szokująco, byłoby trochę smutno, ale byłoby interesująco. A w związku z tym, co się stało, znowu mamy do czynienia z kolejnym nieśmiertelnym bohaterem. Możesz lubić ten film, mamy różne opinie, i spoko, o to chodzi - ale jeżeli naprawdę uważasz, że Latająca Leia to nie jest apogeum żenady, to jestem bardzo zdziwiony, bo wydajesz się ogarniętym facetem.

Z mojej strony to na tyle, za dużo czasu zżera taka dyskusja. A na IX i tak pójdę. Dzięki za rozmowę i niech Moc będzie z Tobą :3

chap95

Voldemort też twierdził, że czyta w myślach Snape'a, a mimo to nie spostrzegł, co Snape robił przez te wszystkie lata. Tu przecież może być tak samo.

I tak, latająca Leia oraz wątek Finna i Rose plus ten głupkowaty cytat o ratowaniu tych, których kochamy - po prostu facepalm. Co do reszty zgadzam się jednak z Lemurem Dawidem.

użytkownik usunięty
ocenił(a) film na 6
niunia123_filmweb

Snape był mistrzem oklumencji. NIKT nie był w stanie dowiedzieć się co Snape myśli, z Dumbledorem włącznie.

Nie sądze aby Kylo Ren był mistrzem oklumencji, ani tym bardziej nigdzie to nie zostało zaznaczone - w przeciwieństwie do Snape'a

Nie wdaję się w Waszą dyskusję, ale dziękuję za przytoczenie tego fragmentu o Rey będącą mary sue. Mam wrażenie że większość ludzi rzucających tym argumentem:
a) szuka kolejnego powodu by się przypierniczyć do filmu mimo że w poprzednich filmach było to samo;
b) dalej nie może się pogodzić z tym, że głównym bohaterem jest postać żeńska.

użytkownik usunięty
Rejan22

Proszę bardzo.

ocenił(a) film na 4
Rejan22

Nie mam problemu z tym, że Rey jest postacią żeńską. Zwyczajnie nie lubię nagle zdobywanej wszechmocy: czy u Rey robiącej mind-tricki i wygrywającej w walce na miecze ze szkolonym, potężnym wojownikiem, czy u Anakina rozwalającego stacje kosmiczne jako dzieciak.

Hellvis

Co do Anakina to też miewam wątpliwości, ale patrząc na to że w sumie wyszło to "przypadkiem" (autopilot który go tam wywiózł i rozbicie się w hangarze tego Lucrehulka Federacji Handlowej).

Co do samej Rey, to ostatnio widziałem to całkiem sensownie wyjaśnione przez jednego z tych speców od Gwiezdnych Wojen co to ma kanał na YT... Star Wars Explained? Któryś z tych.

Ogólnie było to tak, że skoro Plagueis (a po nim Palpatine) tak bardzo wykrzywili balans Mocy ku Ciemnej Stronie, to jest prawdopodobne że Moc sama z siebie, nieco jak ewolucja, "wyprodukowała" Anakina jako balans dla Jasnej Strony. I tak samo potem wyrównała balans wspomagając Luke'a. Bo jak dzieciak bez szkolenia walki mieczem (wszak od kogo? I Yoda i Obi-Wan byli starzy) mógł równać się z Vaderem?

Tak samo Rey mogła być przeciwwagą Jasnej Strony względem rosnącego w siłę Kylo Rena. Pamiętajmy też że legendy o Jedi były znane przynajmniej Rey, więc jeśli przebudziła się w niej Moc w takim stopniu, to mogła intuicyjnie rozpracować jak działa mind trick. Ba, nawet Leia była w stanie używać Mocy bez treningu (co jest potwierdzone w książce "Bloodlines" i w Ostatnim Jedi).

Co do pokonania Rena, wielu chyba ludzi już przytaczało kontr-argument tego, że Ren został postrzelony w śledzionę z kuszy Chewiego, która szturmowcami w poprzednich scenach miotała o ścianę jak pocisk z balisty, do tego dwa razy został dziabnięty mieczem świetlnym, więc mógł przegrać z dwójką przeciwników, z czego jeden to szkolony w walce wręcz były szturmowiec, a drugi to Rey z dużym surowym talentem do używania Mocy, z którym całkiem dobrze sobie radziła przez swoją intuicję.

Szczerze mówiąc mi takie wyjaśnienie nawet pasuje. Może gdyby nie pokazywali tak wyraźnie w poprzednich scenach zarówno potęgi bowcastera, jak i tego że Ren krwawił paskudnie i co chwilę próbował tamować krwotok z dziury wielkości pięści, to bym się czepiał, ale tak? Akceptowalne. :)

ocenił(a) film na 3
Rejan22

Nic nie mam do głównej postaci granej przez kobietę. JAk dla mnie najlepsza seria SW to "Dziedzictwo mocy" Gdzie 1 z najważniejszych postaci i najważniejszą w 2 ostatnich książkach była Jaina Solo. Jednak jej postać ni jest jakaś płaska i niemrawa. Gdyby zekranizowali tę serią mieliby naprawdę wspaniałe kino, bez jakiś durnych przypałów

Co do żartobliwych scen, jak najbardziej są spoko ale nie podczas kluczowych scen, w przerwach zgoda.

ocenił(a) film na 4

Jak można mieć takie płaskie i płytkie pojmowanie SW? Widzę nauki ojca Plinketta nie poszły w las^^

użytkownik usunięty
WhiteDemon

weak b8, m8

ocenił(a) film na 8

Zgadzam się w 100%

użytkownik usunięty
agatkiaaa

Dziękuję!

ocenił(a) film na 1

@LemurDawid

1) Jeżeli faktycznie myślisz, że komedia zdominowała film i rujnowała sceny, w których była obecna, to jesteś w błędzie. Tutaj nie ma dyskusji.

Pomijając twoją hipokryzję odnośnie zasad prowadzenia cywilizowanej dyskusji, chcesz mi powiedzieć, że otwierający żart Poe do Huxa z cyklu "twoja stara", słodkie animowane ptaszki patrzące rozczulająco na Chewbackę albo rozbijające się w iście slapstickowym stylu o szybę przez przyspieszenie statku, odłam skalny strącający w przepaść wózek z praniem, smyranie Rey jakimś źdźbłem i naśmiewanie się z mocy, czy wreszcie wtórny żart o fryzurze rozładowujący całe napięcie w najważniejszym spotkaniu w filmie -- chcesz mi powiedzieć, że te żarty są dobre? Jakkolwiek inteligentne? Że wzbogacają materię filmu? Że nie są jednorazowe? Szczególnie ten ostatni, ojacięmamo, ten żart przecież kompletnie rujnuje spotkanie Luke'a z Leią. Przez dwa filmy nabudowało się między nimi tyle emocji: nie widzieli się od lat; Leia powierzyła Luke'owi swojego syna, który z jego winy przeszedł na ciemną stronę Mocy, a następnie zamordował Hana; nie wspominając już o tym, że Luke w ogóle opuścił Leię i zostawił cały ciężar rebelii na jej ramionach i nawet nie próbował ratować Bena. Chcesz mi powiedzieć, że ten żart o fryzurze jest jakkolwiek adekwatny w takiej sytuacji?

użytkownik usunięty
Hikee

Tak :3

ocenił(a) film na 1

No to ja nie mam więcej pytań. Kto co lubi.

użytkownik usunięty
Hikee

A "naśmiewanie się z mocy" to coś, co w ramach najbardziej szanowanych tworów obecnych w EU (m.in.: drugi KoTOR) robiły od zawsze. Jeżeli tak samo jak reszta ludzi narzekających na humor po zobaczeniu Luke'a wyrzucającego miecz od Rey byłeś/aś rozczarowany/a, to obawiam się, że główny cel tej sceny kompletnie was wszystkich ominął.

użytkownik usunięty

Ale hej, Ty nie wydajesz się być osobą zdolną/chętną do wystawiania filmom ocen uwzględniających również takie aspekty jak reżyseria, montaż, scenariusz, scenografia, aktorstwo i tak dalej. Ja osobiście nie znoszę prequeli, ale nie jestem idiotą - jestem w stanie dostrzec, że na najbardziej podstawowym, fundamentalnym poziomie działają jako filmy. Ty za to pozwalasz na to, aby tzw. "nitpicki" miały największy wpływ na Twoją ocenę.

ocenił(a) film na 1

@LemurDawid

"Jeżeli tak samo jak reszta ludzi narzekających na humor po zobaczeniu Luke'a wyrzucającego miecz od Rey byłeś/aś rozczarowany/a, to obawiam się, że główny cel tej sceny kompletnie was wszystkich ominął."

Nie, nie ominął mnie, tak jak nic innego w tym bardzo prostolinijnym i pełnym banałów filmie. Ale akurat oddam ci, że niechęć Luke'a do nauczania Rey, choć oczywista i wcale niezaskakująca, była zrealizowana poprawnie. Luke wyrzucający miecz przez ramię był chyba jedynym emocjonalnie ambiwalentnym momentem w całym filmie i to mi się podobało. Bo jestem w stanie sobie wyobrazić, że niektórych to rozbawiło, a innych, w tym mnie, zwyczjnie zasmuciło. To akurat na plus.

użytkownik usunięty
Hikee

Good, good, let the nitpicking and exaggeration flow through you.

ocenił(a) film na 3
Hikee

akurat ten tekst z fryzurą był jedna z niewielu rzeczy jakie mi się podobały, może bardziej był on w stylu Hana ale był spoko

ocenił(a) film na 4

W kazdym argumencie mozliwe ze masz racje. Jednak dla mnie przez pierwsze pol godziny seansu zastanawialem sie czy ogladam star wasy czy monthy pythona. W moim odczuciu to juz nie byly gwiezdniaki jakie znam i chetnie ogladam. To byly cos nowego co juz przestalo byc dla mnie czym star warsy zawsze byly. Obawiam sie ze przekaz filmu a mianowicie ze stare powinno odejsc i ustapic miejsce nowemu nie tylko bylo komunikatem fabularnym ale rowniez odnosilo sie do starych fanow sagi takich jak ja :(

użytkownik usunięty
mariusz_kornatka

Jeżeli m.in.: uznałeś za afront i farsę scenę gdy Luke wyrzuca miecz od Rey, to obawiam się, że kompletnie nie zrozumiałeś tej sceny.

ocenił(a) film na 4

W tym filmie było wiele scen, które epatowały kiepskim dowcipem wsadzonym na siłę i wzbudzały niesmak.
Pomijając sceny same w sobie to enviro storytelling jak i budowany obrazy też mam na myśli.

ocenił(a) film na 4
mariusz_kornatka

LemurDawid, proszę nie pisz że czegoś nie zrozumiałem. Trochę szacunku.
Ja po prostu napisałem, że pomimo logicznych argumentów jakie przedstawiłeś i z którymi nawet się zgadzam to dla mnie ten film przestał byc gwiezdnymi wojnami jakie znałem i kochałem. Jest to nowa odsłona, która do mnie nie trafia, ale rozumiem, że jest rzesza nowych fanów, którym się podobało :)

użytkownik usunięty
mariusz_kornatka

Słowa Richa Evansa o tym, że uniwersum Gwiezdnych Wojen jest tak naprawdę malutkie i nie można z nim za dużo zrobić są teraz jeszcze bardziej prawdziwe niż przy premierze Rogue One. Zawsze gdy Star Warsy wychodzą poza ramy tego, co było w Starej Trylogii, to albo filmy są złe albo "prawdziwym fanom" się nie podobają. Gdy film operuje w ramach bardzo znajomych schematów jak w przypadku Przebudzenia Mocy, to fani narzekają. Gdy film przeciera kompletnie nowe szlaki (ale przy okazji nie jest jednym wielkim bałaganem) jak Ostatni Jedi, też źle. "To już nie są Gwiezdne Wojny", powiadają, bo człowiek niebędący Lucasem postanowił poeksperymentować. Ten fandom zawsze będzie podzielony niczym Darth Maul.

ocenił(a) film na 4
chap95

chap95, podpisuję się pod Twoją wypowiedzią obiema rękami i nogami.

Więcej już na SW do kina nie idę.

ocenił(a) film na 2
chap95

Ja też popieram. To bylo po prostu żenujące.

ocenił(a) film na 10
chap95

Misja Finna i Rose była tajna, bęcwale, nie dało się tego przegapić

ocenił(a) film na 6
Voiselle

Grzeczniej poproszę.

To też ma sens, wysyłać kompletnie nieprzygotowany, niekompetentny duet do misji od której miał zależeć cały los Oporu.

ocenił(a) film na 10
chap95

Dobrze ze Poe mial pod reka dobrze wyszkolonych i przygotowanych kolegow ktorzy mogli poleciec zamiast nich /s

ocenił(a) film na 7
chap95

Ty chyba naprawdę nie wiesz jak się tego filmu czepiać bo to czego doczepiłes się tetaz to wskazuje na jakies braki.

ocenił(a) film na 8
chap95

Ja jestem zszokowany, że istnieją tacy ludzie jak Ty. Pogódźcie się w końcu z tym, ze już nie dostaniecie nigdy oryginalnej trylogii ! Przestańcie porównywać każdy nowy film tej serii z nieziemskimi wymaganiami jakie sami założyliście na tę markę !

barszczu_theOne

Chyba z jakimikolwiek wymaganiami. A tak serio RO był świetny. TLJ nie dorasta mu do pięt, mimo że miał swoje dobre rozwiązania.

ocenił(a) film na 8
jeykey1543

Przecież Łotr to okrutny paździerz z beznadziejnymi postaciami, do tego jest pocięty jak morda Popka po skaryfikacji. Ostatni Jedi jest dużo lepszy, co nie jest akurat specjalnie trudne.

badpotato

Widzę fan ubogiego żartu Marvela jeśli uważasz tę komedię za film lepszy niż RO.

ocenił(a) film na 8
jeykey1543

Pudło kolego, masz jeszcze jakieś odkrywcze wnioski wyczytane z 2 zdań tekstu ?

użytkownik usunięty
jeykey1543

Kolego, opisz mi proszę jakąkolwiek postać z RO jakby była Twoim przyjacielem/przyjaciółką - nie możesz powiedzieć jak wyglądają, jak są ubrani, co robią w filmie, itd. Tylko cechy charakteru.

To samo mógłbym napisać co o postaciach z części 7-8. A nawet więcej, bo o takiej Rey nic nie można napisać oprócz tego, że jest zagubiona i szuka.

użytkownik usunięty
jeykey1543

Rey to inwersja postaci Luke'a ze Starej Trylogii. Luke w Ep. IV naprawdę chce się wyrwać, odejść od swojej cioci i swojego wujka, szukać przygody - jest bardzo niecierpliwy i porywczy, a ta cecha jest również obecna w kolejnych częściach gdzie m.in.: pomimo ostrzeżeń Yody postanawia ruszyć przyjaciołom na ratunek i polecieć do Cloud City, próbuje zabić Imperatora, daje się podejść Vaderowi gdy ten wspomina o Leii, itd. Rey natomiast w TFA nie chce uciekać z Jakku, chce zostać tam jak najdłużej i czekać na swoich rodziców, kilka razy w czasie filmu mówi, że "musi wracać". Ona jest bardzo cierpliwa. I uparta. W TLJ przez dużą część filmu dąży do tego, aby przekonać Luke'a do swoich racji. Pomimo opinii Skywalkera na temat bratanka próbuje ona też "nawrócić" Kylo i aż do krytycznego momentu ich wątku wierzy w to, że może się jej udać. Ba, raczej będzie próbowała to zrobić także w Ep. IX z tego co było widać.

Cierpliwe postacie nie są raczej piorunująco ciekawe. Erso też była uparta, ale działała. Rey łazi za Lukiem łazi za Kylo. No, ale co z tego. Patrząc na siły rebelii to czy uda się przekabacić Kylo ma bardzo małe znaczenie, bo nie jest on nieśmiertelny jak Luke.

użytkownik usunięty
jeykey1543

Po pokonaniu gwardzistów wraz z Kylo dowiadujemy się, że jej rodzice byli zwyczajnymi żulami. Ostatnia nadzieja Rey na znalezienie ukojenia w poznaniu swojej przeszłości zostaje zmiażdżona. W galaktyce pełnej "ktosiów", ona okazuje się być nikim. Do tego nie wie czy Finn w ogóle żyje, jej potencjalny zastępca ojca (czyli Han) zginął, a drugi (czyli Luke) też się nim nie okazał. W tym właśnie momencie okazuje się, że w całej galaktyce nie ma ona tak naprawdę nikogo, a Kylo mówi jej że myśli że jest wyjątkowa. Kylo jest jedyną żywą osobą która uważa, że Rey jest "kimś" i chce on aby ona do niego dołączyła, aby obydwoje mogli wymazać przeszłość która ich odrzuciła oraz stworzyć wspólnie nowy świat, który ich zaakceptuje.

Rey wytrzymująca tą silną pokusę dołączenia do ciemnej strony mocy pokazuje jak silną dziewczyną tak naprawdę jest. Miała tak wiele powodów aby dołączyć do Kylo, a pomimo tego tego nie zrobiła. Niesie ona ze sobą dziedzictwo Jedi.

Jest to spójne z tym, że będąc na Jakku i prawie nie mając jedzenia (ani niczego w sumie) i tak nie sprzedaje BB-8 Unkarowi Pluttowi. Jest też bardzo skromna. Po uratowaniu Finna przed śmiercią z macek Rathara nie przechwala się i nie stwierdza, że to jej zasługa ("miałeś farta"). Zakłada, że to Luke albo Kylo ocalą galaktykę jednocześnie nawet nie rozważając, że być może to ona jest bohaterką, której galaktyka potrzebuje.

To dość sporo jak na jedynie 2 filmy w porównaniu z Luke'iem...

ocenił(a) film na 3

Jakie miała powody przejścia na Ciemna Stronę i dołączenia do Imperium(dla mnie Najwyższy Porządek niczym się od Imperium nie różni)
Jeżeli jedynym powodem przejścia na Ciemną Stronę ma być poczucie odrzucenia to jest dramat.
100 razy bardziej wolę Anakina, chcącego ratować Padme, Jacena Solo chcącego zapewnić ład w galaktyce czy też Zanah łaknącej potęgi niż jakieś emogimbazjalne fochy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones