Co myślicie o VII i jakie macie oczekiwania do kolejnej serii? Czy zginie Luke? Czy Ren w końcu nauczy się walczyć? Czy Snoke to Darth Plagueis?
Ren był w tym filmie tak bezużyteczny, że szkoda było patrzeć. Albo niech zrobią coś z tą postacią albo niech ją uśmiercą w VIII epizodzie, bo jest do niczego.
No niestety jako gość walczący czerwonym mieczem (nie Sith) wypadł bardzo blado. Już Darth Maul, który też nie był nie wiadomo jak wyszkolony prezentował się o dwie klasy lepiej. Jedi zwykle dostawali tęgie lanie w częściach 1-3, bo było ich może za dużo. Jakość była nie współmierna do ilości. Za to Sithowie, mało a byli bardzo groźni. I nagle w VII części wyskakuje taki Kylo... Ren znając życie dożyje do epizodu IX i tam pewnie zginie podobnie jak Vader, już po jasnej stronie. Już w VII widać ogromne rozterki tego bohatera. Brakuje w nowych SW czarnego charakteru z jajami.
No właśnie to ogromny zawód dla mnie w tym filmie. Przedstawiciele ciemnej strony mocy ssą. Zdecydowanie to należy poprawić w sequelu. Najgorsze jest to, że Ren miał duży potencjał na zrobienie z niego interesującej postaci. Gość po ciemnej stronie mocy, który jednak nie jest pełny nienawiści a raczej niepewności i strachu. Do tego rozdarty między jasną i ciemną stroną. Ok, może nie jest to mega oryginalne, ale można było uczynić interesującym. No i nie oszukujmy się sam aktor się nie spisał i na tle innych wypadł po prostu blado. W scenie z Harrisonem Fordem zwyczajnie widać, że aktor grający Kylo Rena ma o wiele niższe umiejeności aktorskie o Forda.
Zawsze miałem problem w wyborze najgorszego Sitha. Maul może najmniej potrafił, ale walczył dobrze, a zgubiło go to, że Obi Wan jakoś miał zawsze farta i był opanowany. Hrabia Dooku. Może walczył kilka minut, ale też pokazywał klasę i ten jego miecz był świetnie wystylizowany. Palpatine klasa sama w sobie czyste zło. I Anakin. Każdy kto oglądał to wie. Jedi o wielkim potencjale. Chwilami może i najmocniejszy ze wszystkich. Okaleczony przez "brata". Potem już wiadomo, starość itp. Wszyscy Sithowie byli pewni swego. Jasna strona dawała im wątpliwości, ale Palpatine je rozwiewał. A tu takie ciepłe kluchy. No może ten Kylo Ren to taki Jessie z Braking Bad. Może widzowie takich lubią, ale jak dla mnie to trzeba dużo popracować, bo miałem wrażenie, że on te maskę nosi, bo się z niego szturmowcy śmiali.
" miałem wrażenie, że on te maskę nosi, bo się z niego szturmowcy śmiali." I to jest chyba najlepsze zdanie podsumowujące postać Kylo Rena! Sam miałem takie wrażenie.
A ja jestem bardzo zadowolona i powiem wam, ze jego postać na pewno zostanie rozwinięta. Wydaje mi się, ze to wszystko specjalnie. Ja tam się cieszę, że nie dostałam od razu najpotężniejszego pana ciemnej strony z największymi umiejętnościami etc. Przypomnijcie sobie też jego modlitwę, on przez cały film działa pod presją bycia najlepszym - jak jego dziadek. Jestem pewna, że to ma duży wpływ. Czekam z niecierpliwością na kolejną część :3
Kylo jest dopiero na początku drogi, więc ma jeszcze wiele do nauki. Po raz pierwszy będziemy śledzili równocześnie rośnięcie w siłę zarówno pozytywnej postaci, jak i czarnego charakteru. Moim zdaniem jest to ciekawe rozwiązanie.
Nie pomyśleliście że właśnie o to chodziło? gdyby Kylo był od początku taki jak Vader i tak przez 3 części to byłby po prostu nudny.Kylo Ren jeszcze się bardzo zmieni. Po "ukończeniu szkolenia" postać wyewoluuje. Blizna na twarzy zrobi swoje. Rey również będzie szkolona przez Luke'a. Kylo będzie się chciał zemścić za wszelką cenę. Z pewnością będzie ciekawie.
Ale ja nie chciałem by on był jak Vader. Pomysł na postać był dobry, ale zepsuto ją przez złe wykonanie. No i to, że aktor źle zagrał raczej nie było planowane prawda? :P
Dobrze zagrał wg mnie. Udaje takiego kozaka, wydaje mu się ze budzi respekt jak Vader. I z twarzy tez pasuje do tej roli. Bardzo mi się podoba tak samo jak Rey. Jestem nią zachwycony.
Zachowuje się jak dziecko, któremu zabrano łopatkę z piaskownicy, okaże się czy to dobrze czy źle, ale mam nadzieję, że się szybo zrobi z niego mściwy sku*wiel.
Z twarzy nie pasuje kompletnie. Do tego stopnia, że jak tylko ściąga maskę, to resztki zainteresowania tą postacią jakie były całkowicie zniknęły. Po co w ogóle on nosi ta maskę skoro przed swoimi wrogami ją zdejmuje? To nie ma najmniejszego sensu. Ren nie jest ani straszny, ani zabawny ani w jakikolwiek sposób interesujący. Charakter ma całkowicie nijaki. A do tego no cóż... nie potrafi walczyć. To najgorszy przedstawiciel ciemnej strony mocy ze wszystkich sześciu filmów. Rozdarcie między ciemną a jasną stroną mocy dawało takie możliwości. Podobnie jak to, że był synem Hana Solo i Lei. Niestety zostało to zmarnowane. Co do gry Drivera to gdy ma zmieniany głos jest w porządku jednak jak widzimy twarz i słyszymy prawdziwy głos to jest kiepsko. Driver nie potrafi oddać emocji. W scenie z Fordem ewidentnie było widac, że Ford umie grać i "jest" Hanem Solo, natomiast Driver "próbuje być" Kylo Renem. On zniszczył tą scenę. Jest niezwykle drewniany, podobnie jak aktor grający Anakina.
A no i zapomniałem o jednym Kylo Ren jest skończonym idiotą. Porywa Rey i olewa droida, mimo, że powinien zająć się tym, by droid nie dostał się do rebeliantów, ale co tam. Po drugie wie, że Rey ma dużą moc. Co robi? Oczywiście do pilnowania jej wyznacza JEDNEGO szturmowca! Równie dobrze sam mógł jej otworzyć wszystkie przejścia i ją uwolnić ;) Nie wiedział kim ta dziewczyna jest, nie wiedział tka naprawdę czy umie kontrolować moc... co tam postawił jednego strażnika, brawo :P
Tak jak już mowiłem wszystko było zamierzone. Kylo Ren popełnia wiele błędów jest słaby emocjonalnie ale wlasnie o to w tym chodzi. Teraz będziemy obserwować jego przemianę. Mi się to podoba no ale cóż gusta..
Jego przemiana może być dobra, nie mówię, że nie. Problem w tym, że w Przebudzeniu mocy brakuje dobrego czarnego charakteru. Kylo Ren mógłby sobie być ok, ale nie jako "główny" zły naszych bohaterów. Jakby jego mistrz wyszedł na pierwszy plan ok. Tak to niestety mamy film w którym czarny charakter jest głupim gówniarzem, który dopiero stanie się ciekawą postacią. Obecnie jest słaby.
Kolejna część może być przełomowa i jak zwykle w 2 części dobrzy mogą dostać ostro po du*ie. Ciekawy jestem jak zakończą 9, bardziej Zemsta Sithów czy Powrót Jedi. Pewnie happy end, ale w 8 można spodziewać się najgorszego.
No nigdy nic nie wiadomo :P A tak serio no to ta część była według mnie zdecydowanie zbyt podobna do nowej nadziei. Następnym razem chce zobaczyć świeży pomysł.
Luke nie zginie, jedynie będzie mentorem Rey (chodź sądząc jak sobie poradziła, nie będzie nim długo) , Ren albo nauczy się walczy, albo po swojej porażce, Snoke poszuka sobie nowego ucznia ku wściekłości Rena. Snoke może był sekretnym uczniem Palpiego.
Ja od razu patrząc na Snoke'a to sobie pomyślałem, że on jest nie uczniem, a mistrzem Palpiego. A kolejne bardzo odważne stwierdzenie, Snoke jest Darthem Plagueisem i to on stworzył Anakina. Może Snoke chciał mieć ucznia idealnego, ale Palpi go uprzedził w planach.
Jeżeli Plagueis stworzył Anakina, to nie drogą naturalną. Anakin był raczej zrodzony z mocy, a Plagueis po prostu jakoś wpłynął na decyzję mocy.
Imperator mówił, że Plagueis mógł tworzyć życie i tak mógł powstać Anakin, zapłodniony mocą. Plagueis po latach mógł wynaleźć sposób, żeby się wskrzesić i chciał mieć ucznia potomka Anakina. Pewnie będzie kusił także Rey co by było analogiczne do relacji Imperator Luke. To trochę może popsuć koncept, ale uważam, że trzeba rozwinąć postać Snope, bo ten jego obecny uczeń, no cóż nie widzę w nim potencjału szczególnie, że pojawił się Luke.
Ale mentorzy rzadko żyją do końca serii ;)
Co do Kylo...to może Snoke wyszkoli go na takiego badassa (zazwyczaj jest przeskok między kolejnymi epizodami, więc nie wiemy ile będzie trwało owo szkolenie, ale zakładając wystarczający czas, by zdecydowanie poprawił własne umiejętności), że ten uzna, iż wie już wszystko i postara się zamordować swojego mistrza (a zatem z całkiem innych powodów niż Vader Imperatora)? ;>
Uważam, że Snoke odegra dużą większą rolę niż nawet Imperator. Może się okazać, że to on stoi za powstaniem całej rodziny Skywalkerów (Anakina zrodziły przecież midichloriany) i teraz dzięki ich pomocy chcę się odrodzić jak twórca życia i pan nad śmiercią, czyli Darth Plagueis. W VII części dowiedzieliśmy się sporo, bo wiemy, że Rey będzie szkolona przez Luke i może w kolejnej części będzie już mistrzynią (w Starej trylogii dopiero w V Luke odnalazł Yodę). Ja liczę na dużo nawiązań do historii Anakina.
Lubię po seansie trochę pomyśleć, bo już jest jakiś obraz całej trylogii, wiele się nie zmieni w obsadzie, ale nie wiadomo czyje losy jak się potoczą. A nawiązać do 1-6 trochę jak dla mnie mało. Brakuje typowego Imperatora albo nawet kogoś potężniejszego.
Przed ciężko było sobie wyobrazić jak po takiej klęsce imperium się podniesie, a tu wraca jeszcze silniejsze (nie licząc zabezpieczeń gwiazdy śmierci).
Luke zginie, ale niekoniecznie w VIII, może uda mu się pociągnąć do IX.
To żen Ren okazał się tak cienkim szermierzem mnie niemile zaskoczyło (i nie kupuje argumentu że był ranny), liczę że jakoś fajnie zostanie ta postać rozbudowana, w końcu to młody chłopak który chyba jeszcze nie do końca wie jak posługiwać się Ciemną Stroną Mocy.
To, że Luke zginie mogłoby być przełomowe, ale patrząc jak Ren walczy to chyba Luke będzie musiał popełnić samobójstwo.
Luke vs Snoke, na taki pojedynek liczę, bo Ren to co najwyżej z murzynem może sobie powalczyć jeśli taki poziom planuje reprezentować.
Trochę brakowało mi pojedynków na bardzo wysokim poziomie w 1-6. Tam to albo jeden nie chciał drugiego zabić 5-6. Pojedynek w 1 był epicki, ale to byli nie do końca wyszkoleni rycerze. W 2 też się tak skończyło średnio. 3 dała do pieca, ale jedynym pojedynkiem masterów była walka Windu z Palpatine, chociaż nie wybrzydzam, bo każde starcie miało swój urok.