Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Star Wars: Episode VII - The Force Awakens
2015
7,2 261 tys. ocen
7,2 10 1 261454
7,3 64 krytyków
Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Myślę, że twórcy chcieli za wszelką cenę nie popsuć filmu i stąd fabuła będąca koktajlem poprzednich części. Woleli posądzenia o wtórność niż zaryzykować i w razie klęski stracić klimat i pogrzebać temat SW na kolejne 10 lat.

Jako fan dawnej trylogii byłem pewien, że film się nie uda, ale zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Oglądało mi się tak dobrze jak najstarsze części SW. Świetnie, że wystąpiła stara obsada i jeszcze świetniej, że Disney nie pokusił się o stworzenie kolejnego Jar-Jar'a. Lea jakby nieco zdrewniała, miałem wrażenie, że we wszystkich scenach ma minę nr 5, ale to mały szczegół.

Nowi bohaterowie sagi też raczej udani. Trochę w kontekście poprzednich części niewiarygodny jest spontaniczny i samoistny rozwój umiejętności Rey, ale może wyjaśnią to kolejne części.

Drażni jedynie ten zapożyczony scenariusz. Mogli się bardziej skupić na poszukiwaniach Luka i zrobić coś na kształt "Poszukiwaczy zaginionej Arki". Lataliby sobie po nieznanym zagadkowym układzie słonecznym rozwiązując łamigłówki, zbierając kolejne poszlaki dotyczące Luka, wpadając w tarapaty i naparzając od czasu do czasu z depczącym im po piętach Zakonem. Scena finałowa bez zmian.

ocenił(a) film na 9
mastique

Oceń pls

ocenił(a) film na 9
mastique

A co do fabuły, myślałem o czymś podobnym. Szkoda, że postawili na nową gwiazdę śmierci.

ocenił(a) film na 7
mastique

Raczej nie słonecznym, bo jest tylko jeden, raczej układ planetarny.

użytkownik usunięty
mastique

Niepotrzebnie robiono ten film pod publikę i "pod młode pokolenie". Rozumiem, że młode pokolenie i stetryczali sentymentaliści potrzebowali rebootu Nowej Nadziei - to jedyna recepta na płacz nostalgii? A nie wystarczyłaby kontynuacja Powrotu Jedi? W moim przypadku ten zabieg wcale się nie udał. Czułem się bardziej jak na seansie kolejnego guilty pleasure / crowd-pleasera, przy napisach początkowych nie poczułem nic, ani przy kolejnych "hołdach" dla OT, które wskakiwały na swoje miejsca nachalnie, z częstotliwością bliską kompletnemu braku wyczucia i dobrego smaku.