Szkoda, że nie przedstawiono we wstępie do filmu aktualnej sytuacji politycznej w Galaktyce. Dziwne jest to, że Republika po wygranej wojnie pozwoliła, aby na gruzach Imperium powstało nowe, jeszcze większe zagrożenie - Nowy porządek. Aby mu się przeciwstawić powołano ponownie Ruch Oporu w postaci korpusu weteranów dowodzonego przez leciwą już księżniczkę Leię. Nie można tłumaczyć odrodzenia Imperium zaginięciem Luka, w końcu nie jest on bogiem z Olimpu a film nie jest o superbohaterach.
Jak na kontynuację stworzoną spod szyldu Disneya to i tak nowy epizod bardziej pasuje do starej trylogii niż nowe epizody Lucasa od I do III. Szkoda tylko, że po zakończeniu seansu można odnieść wrażenie, że obejrzało się nie kontynuację, ale nową wersję "Nowej nadziei".