Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

Star Wars: The Rise of Skywalker
2019
5,8 91 tys. ocen
5,8 10 1 91128
4,2 67 krytyków
Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

Tia. I Ludzie teraz będą oceniać słabo ten film, bo tak. Argumenty to brak logiki, głupoty itp itd. A stara trylogia to była co? Też miała masę głupot i dziur. A oglądało się świetnie. Tak samo jak następną trylogię, i z tą trylogią jest tak samo. To jest przyjemne widowisko i tyle.Gwiezdne wojny nigdy nie były niczym więcej. Stara trylogia jest najlepsza, tylko dlatego,że była pierwsza . I tyle.

ocenił(a) film na 2
toyminator

Kompletna bzdura.

To, że Gwiezdne Wojny to niewymagające widowisko to fakt. Jednak Lucas potrafił sprzedac postaci. Potrafił sprawić, że widzowi na nich zależy, że się z nimi zżył. Stare Gwiezdne Wojny doskonale balansowały pomiedzy akcją a oddechem na budowanie postaci i fabuły. Stara trylogia świetnie lawirowała pomiędzy humorem a powagą. Tymczasem w nowej trylogii, los postaci jest widzowi całkowicie obojętny. Twórcom też są obojętni poprzez dramatycznie słabe rozpisanie ich tła. Mało tego! Same postaci są obojętne wobec siebie. Bo przecież nie powiesz mi, że Rey przejęła się śmiercią Kylo Rena. Albo głupkowate, żartobliwe łapanie się za ręce po śmierci Chewiego, straszne. JJ Abrams nie ma pojęcia gdzie jest miejsce na humor a gdzie na powagę. Bohaterowie w obliczu plutonu egzekucyjnego, śmieszkują do ostatniej sekundy. To obraża inteligentnego widza. Dla kontrastu ze stara trylogią, w obliczu śmierci w zgniatarce śmieci, Han Solo śmieszkuje zeby poradzić sobie ze strachem o swoje życie. Gołym okiem widać, że jest zdenerwowany i przerażony. Dostrzegasz teraz kompleksowość postaci?
Nowy film gna na złamanie karku, sceny sa cięte pomiędzy lokacjami że ciężko jest się oswoić z jakimkolwiek klimatem panującym na różnych planetach. Cięcia są tak szybkie, że nie mamy nawet czasu poznać nowych postaci. Dla przykładu: "Musimy shackować C3P0" / "mam kumpla tam i tam, lecimy" --> cięcie, przeskakujące już do samego procesu w którym mamy dosłownie 3 minuty na poznanie nowej postaci, która i tak nie ma żadnego znaczenia.

Mogę mnożyć zarzuty na każdej płaszczyźnie tego filmu przez wiele godzin. Szanuję to że film Ci się podobał ale nie da się przejść obojętnie wobec stwierdzenia, że stare jest lepsze bo było pierwsze. Nie, nie dlatego jest lepsze.

toyminator

Czepianie się o prawa fizyki, które dzialaja w naszym świecie a w SW już nie, jest głupie. Cała argumentacja o kończeniu się paliwa w kosmosie, dźwięku w kosmosie, zasad działania hipernapedu jest bezcelowa. To nie jest film dokumentalny, to sci-fi. Ale można wymagać od sci-fi, żeby było ambitne, porywające, przemyślanie i zaplanowane. Dobrze zagrane też. Niestety ta część, a właściwie trylogia, nie posiada ani jednej z tych rzeczy. Adam Driver nie mógł sam ciągnąć tego w nieskończoność. Wszystko było spalone już na samym starcie. Zmarnowany zostal ogromny potencjal. Wszystko byłoby (w mojej opinii) ciekawsze gdyby głębiej rozwinięto postać Kylo Rena. pokazano jego relacje z rodzicami i Lukiem, fascynacje dokonaniami dziadka, cimenna strona mocy itd. wiadomo bez Palpatina/Snoka nie byłoby tego ostatecznego logicznego bodźca, który ostatecznie przeciągnąłby Bena na ciemną stronę mocy. Ale gdyby to on sam odbudowywał imperium i faktycznie byłby taki mroczny i potężny jaki powinien byc, to mogloby być ciekawie. Nadal przypominałoby to stare SW ale to zależałoby od sposobu przedstawienia historii. Gdyby Rey miała inne backstory np. odnalazł by ją Luke i wyszkolil jak nalezy. Gdyby Luke nie uciekał od problemów. Wgl nowa trylogia nie powinna zaczynać się tak późno w czasie i nie pomijając tyłu ważnych rzeczy, ktoe potem trzeba upychac i wyjaśniać w kolejnych częściach.

Wracając do nowych SW.
Relacje pomiędzy postaciami ogólnie były "suche". Odnoszę wrażenie, że cała obsada za sobą nie przepada. Patrząc teraz na stare SW to zupełnie co innego. Mark, Carrie i Ford - widać, że mega się lubili i wygłupiali na planie. Ewan i Hayden również. Jeśli cala reszta filmu nie działała to przynajmniej było miło oglądać losy postaci w ich świecie i ich wzajemne relacje. Tutaj prawie wszystko jest mdłe, nie ma żadnych momentów wzniesień ani twardych upadków, nie ma momentu na refleksję i chwilę skupienia. Jj znormizowal i wypoziomował wszystko razem ze sobą. Ja rozumiem, pamiętam aktorstwo w starych SW gdzie reakcje na śmierć były prawie zadne za to chwilę zwyciest radosne i uroczyste. Teraz jest ich tak dużo, że ma się ich dość. Łezki pojawiały się na ekranie co 15minut, w sumie za każdym razem gdy pojawia się Rey to płacze (jedną łzą) albo się wkurza. To nie tak ma działać. Najlepiej w całej trylogii z nowszych aktorów wypadł Adam i Oscar.

toyminator

Dla mnie główny powód jest prosty. Brak postaci, której mógłbyś kibicować. Luke, Leia, Han, Lando nawet Ewoki były w oryginalnej trylogii postaciami, za które trzymało się kciuki. Ani Finn, ani Poe, ani Rey nie wzbudzają takich emocji. Od początku czuć, że to trio niczym Harry, Ron i Hermiona w Harry'm Potterze - ze wszystkiego wyjdą cało, pokonają każde zło, zmartwychwstaną a z walk z przeważającą liczbą wrogów wyjdą z drobnymi ranami. Jedyną osobą, która miała potencjał był Kylo Ren, ale sposób prowadzenia fabuły jasno dawał do zrozumienia, że jest skazany na porażkę. W starej trylogii bohaterowie byli tak skonstruowani a fabula tak poprowadzona, że nawet mając świadomość tego, że dobro musi zwyciężyć drżeliśmy o losy bohaterów