Historia jest tak wciągająca a fabuła tak pełna polotu i finezji jak przedwczorajsze wydanie 'Wiadomości'. Niestety dla filmu serial 'Vikings' postawił poprzeczkę tak wysoko, że w żadnym absolutnie elemencie 'Hammer...' nie jest w stanie konkurować. Jest przygodową bajeczką z pogranicza mało poważnego 'Centuriona' (2010), flakowatej 'Valhalli' (2009), w miarę przyzwoitego 'Flukt' (2012) i cholera wie jakiego jeszcze badziewia. To już 'Wikingowie' z K. Douglasem z 1958 roku potrafią bardziej wstrząsnąć widzem. Równie dobrze mogłaby to być opowieść o wojach Popiela wyruszających znad Gopła w poszukiwaniu nowego króla i nadal miałoby to tyle samo wspólnego z Wikingami jako takimi co 'Hammer...' Kiepścizna. Dodatkowo groteskowo wręcz ukazana postać Ivara bez Kości. Jedyny zasłużony plus za muzykę i niektóre lokacje scen.