L337 to najgorsza postać w tym filmie. Za każdym razem kiedy ten droid się odzywał byłem wewnętrznie zażenowany. Droidy to narzędzia a nie ludzie uwięzieni w metalowej formie, więc po kiego grzyba mi ta głupia, polityczna agenda w tym filmie? I nie, bycie wojownikiem o wolność i wykrzykiwanie głupot za każdym razem jak się jest na ekranie to nie jest charakter, ani wybitna cecha osobowości. No i jeszcze ta rozmowa z Qi'rą o tym jak to Lando może lecieć na droida i uprawiać z nim seks a wszystko to w filmie dla młodszej publiczności. Co następne? R2D2 i C3PO są robogejami?
Cała reszta nawet ujdzie, poza tą końcówką i zabawą w kto kogo zdradził, a kto nie i kto jest dobry, a kto jest zły i komu można ufać a komu nie można ufać, że użyli surowego, nieprzetworzonego paliwa, aby wydostać się z tego wiru no i zmarnowania Lando jako postaci (praktycznie nic nie znaczył i nic nie zrobił, tylko wyszedł raz, aby pozbierać swoją robo-feministkę i to tyle).
5/10 bo przynajmniej nie jest to Ostatni Jedi i jest tutaj parę momentów, które wywołują uśmiech na twarzy, ale do arcy działa temu filmowi daleko.
W przyszłości w filmach Disney księżniczką będzie facet księciem tranzwestyta a ich dzieckiem gender
Niestety muszę się zgodzić. Nie wiem kto bardziej mnie irytował L3 czy Qi'ra. Jedyne na co w tym filmie czekałam, to aż je obie odstrzelą.
A Lando... To jedna z trzech... no dobra, czterech postaci, które mają w tym filmie to "coś" i po prostu żal, że tak mało go widać. Mam nadzieję, że kolejna część przygód Hana Solo nie powstanie, a zamiast tego zainwestują w Donalda Glovera i solowy film o przygodach Lando. Nowemu Hanowi mówię zdecydowane nie, nowemu Lando entuzjastyczne tak.
O marko! A jak w następnym filmie Landów będzie czuł pociąg do odkurzacza?! Chyba jednak nie chcę już więcej Landa na ekranie :/
Przecież Lando nie czuł pociągu do L3. To ona coś sobie ubzdurała. Jeśli Lando na coś w L3 leciał, to na jej bazę danych ;)
Biorąc pod uwagę skowyt jaki Lando odegrał gdy w końcu ktoś zrobił widzom uprzejmość i przerobił tego głupiego robota na złom - cały ten kwik, płacz, ryk i całe to "umieranie" robota na jego ramionach...polemizowałbym.
bo to srender jest , a poza tym mam 21 wiek kobiety maja swoje prawa
także feminizm jest tak potrzebny jak dziura w płocie
Też mi się ten motyw nie podobał. Był nachalny i żałośnie komediowy. Kompletna porażka.
Muszę się jednak z jednym nie zgodzić. W "Gwiezdnych wojnach" kwestia praw robotów poruszana jest już w Nowej Nadziei, gdy nie wpuszczono R2D2 i C3PO do kantyny w Mos Eisley.
Bardzo się obawiałem tej postaci po przeczytaniu tony hejtu w internecie i po obejrzeniu filmu trochę go nie rozumiem. Abstrahując od faktu czy ktoś uważa to za zabawny element czy nie, L337 to była karykatura, nie żadna propaganda. Teksty miała żenujące i działania głupie nie tylko w opinii widzów, ale też samych bohaterów.
Gdyby chcieli wprowadzić taką postać w drugą stronę mieszkałaby w kosmicznej przyczepie pełnej karabinów, robiłaby zakupy w StarMarcie i posuwała swoją siostrę.
Wystarczy porównać to do nadętej przemowy Rose o tłustych kapitalistach upasionych na wojnie, w Last Jedi to było jak najbardziej na serio.
Jakoś nikt w kinie nie śmiał się z jej tekstów, bo były one żenujące. A scena śmierci tego droida, który kreuję się tutaj na bohatera uciśnionych maszyn też miała wywołać u mnie uśmiech? W sensie wywołała, ale nie taki "hahaha, udał im się ten żart" tylko "cieszę się, że ta beznadziejna postać zginęła".
Mnie mimo wszystko jakoś bawiły. A scena śmierci to było coś w stylu: gadała głupoty i została trafiona, ale i tak było jej szkoda.
Co do droida: moim zdaniem jest najsłabszym elementem Solo, ale miał być parodią od samego początku.
Obczaj sobie przedostatni akapit: https://www.star-wars.pl/News/23146
Co do Lando: właśnie tak sobie wyobrażałem jego młodszą wersję. W ogóle relacje Hana z Chewiem są bardzo "w ich stylu", co dobrze pasowało do filmu.
''Jakoś nikt w kinie nie śmiał się z jej tekstów, ''
U mnie w kinie akurat śmiano sie z tekstów tej robo babki
''A scena śmierci tego droida, który kreuję się tutaj na bohatera uciśnionych maszyn też miała wywołać u mnie uśmiech? ''
To już od ciebie zależy czy to cie ucieszy czy nie
Jak dla mnie bylo za duzo podtekstow w tym filmie i odwolan do jakichs problemow wspolczesnego swiata. Tego w star warsach nie bylo.
No nie wiem. Z jednej strony była wk*rwiają, ale z drugiej zginęła satysfakcjonującą śmiercią po 15 minutach filmu.
Guzik prawda. Właśnie że L3-37 to była najciekawsza postać z Hana Solo, obok Becketta i Val.
Zbuntowany robot wywołujący rebelię i zamęt, to jest to.
Do tego karykatura lewicowo-marksistowskiej propagandy to powiew świeżości w ciasnej puszce Star Wars.
Problem w tym że na zachodzie lewicowo-marksistowka propaganda doszła do tak absurdalnych granic że nie sposób stwierdzić czy coś było zamierzone jako karykatura czy szczera próba wrzucenia swoich poglądów. To co próbują wepchnąć do filmów to tylko wierzchołek góry lodowej całego tego syfu związnego z LGBTQIAA (pewnie niedługo z P) i feminazizmem
Jak C3PO się głupio odzywał to ci nie przeszkadzało, ale jak inny droid ma trochę inny "humor", to już trzeba się czegoś w tym doszukiwać xD Ludzie to jednak mają problem z wyjęciem czegoś twardego z tyłka xd
Ah tak, bo te dwie rzeczy wyjęte z kontekstu i postawione obok siebie wyglądają praktycznie tak samo.
No i to nie jest humor bo film traktuje jej akcje w miarę poważnie i jeszcze ginie ona śmiercią bohatera, z którą niby mamy się utożsamiać. Już nie mówiąc o tym jak to wpływa na budowę świata, w którym nie wiadomo teraz czy droidy to narzędzia, czy faktycznie "żywe osoby" w metalowej powłoce.
Nie wiem czy muszę tłumaczyć, że C3PO i humor związany z nim wynika z tego, że to robot protokolarny, który zwykle znajduje się w środku konfliktu do którego nie jest w ogóle przystosowany. Dlatego jest bojaźliwy, bo to nie jest jego funkcja.
No cóż, ty myślisz że ja mam kij w tyłku a po prostu nie lubię fekaliów na talerzu.