Harmonie Werckmeistera

Werckmeister harmóniák
2000
7,9 4,3 tys. ocen
7,9 10 1 4313
8,8 19 krytyków
Harmonie Werckmeistera
powrót do forum filmu Harmonie Werckmeistera

Spojlery, spojlerzyki, spoilerki.
W życiu uważa się iż pierwsze wrażenie jest bardzo znaczące, ma się na nie mało czasu
i często nie jesteśmy przygotowani na zrobienie go w odpowiedni sposób. Béla Tarr
rozpoczyna film od jednego czarno-białego dziewięciu minutowego ujęcia, które na
zawsze zmieniło mój pogląd na kino.

W tym ujęciu zawarty jest poetycki główny temat całego filmu, styl reżysera, doskonała
muzyka Mihály Viga , i impresyjna kreacja Larsa Rudolpha. Jednak magii tego filmu
nie sposób opisać, wymienianiem nazwisk które ten film współtworzyły. To trzeba poczuć.

Film opowiada nam wydarzenia które mają miejsce w pewnej miejscowości na Węgrzech.
Do owej mieściny przybywa tajemniczy książę, a wraz z nim nie wywołujący tyle entuzjazmu nieżywy wieloryb. Głównym bohaterem, jest Valuska miejscowy listonosz, uważany trochę za wioskowego głupka. Poznać to można po jego zachowaniu, do każdego zwraca się per wujku, ciociu, zdarzy mu się czasem zebrać cięgi za błahostkę, jak gdyby ludzie wiedzieli że trzeba go bardziej pilnować. Nasz główny bohater to dobra dusza tej okolicy, dla każdego pomocny, i uczynny. Nie odmawia opowieści nawet kloszardom którzy chcą poznać tajemnice nieśmiertelności. W końcu Valuska postanawia odwiedzić przyjezdnych którzy narobili tyle szumu. Gdy widzi jak potężne zwierzę jest w stanie stworzyć Bóg, traci na chwilę oddech. Jest pod absolutnym wrażeniem, niestety inni ludzie nie podzielają jego odczuć. W końcu w wiosce dochodzi do niespodziewanych ale jakże typowych dla nas ludzi wydarzeń.

Reżyser snuje swoją historię o wydarzeniach w wiosce a w między czasie opowiada przy użyciu wielu metafor o naszej naturze, o historii Węgier, o wydarzeniach biblijnych. Tak bowiem doszukiwać można się w tym filmie historii, powstania które miało miejsce w 1956 roku, kiedy to Węgrzy postanowili zbuntować się przeciwko komunizmowi. Lecz film można odczytywać także jako ponowne zesłanie Syna Bożego dla nas, aby nas odkupił. Bowiem życie w tym filmie wygląda szaro, i smutno.
Tylko czy my wykorzystujemy ten dar? Niestety nie, wolimy czekać na księcia którego
można odbierać jako diabła wcielonego, bo przecież przez niego dochodzi do krwawych
wydarzeń. W takim razie czym są tytułowe Harmonie Werckmeistera ?
Cóż to taka druga "Wieża Babel", człowiek pokazuje jak pysznym jest stworzeniem i stara
się poprawić dzieło boskie. Kończy się to karą? Czy tą karą jest bunt w którym życie tracą
zwyczajni ludzie? A może o tej karze pod koniec filmu dowiaduje się Valuska który usłyszawszy ją, ląduje w szpitalu, zapięty w kaftan. Być może, przecież Valuska każdego
uważa za członka jednej wielkiej rodziny. Tylko co jeżeli Boga nie ma i właśnie ten fakt
bardzo przestraszył Janosa? Kim jest sam główny bohater, cóż wydaje mi się iż każdy z nas jest nim. Nie zbyt ogarnięty, trochę wolniej myślący, lecz on odbiera życie sercem.
Tak jest i z nami na początku naszego istnienia, jesteśmy otwarci na świat, nieskazitelni
wręcz nie winni. Następnie jednak nasze umysłu deformują się, jesteśmy uczeni trudnej
walki o przetrwanie. Świat i życie odciska na nas swoje piętno. Być może właśnie to stara nam się przekazać reżyser gdy widzimy Janosa w kaftanie. Lecz w takim wypadku dlaczego on mając już tyle lat ma nadal tak nieskalany brudem świata umysł?
Może on nie jest zwykłym człowiekiem, może jest kimś lepszym, kimś którego Bóg, pozbawił wad. Istotą doskonałą. Tylko nic co jest doskonałe nie ma szans przeżycia
w świecie który wykreował Bela. Być może spotkanie z helikopterem to tak naprawdę
sam Stwórca uświadamia sobie że tworząc perfekcyjną istotę popełnia błąd.
Sposobów interpretacji tego filmu jest multum, każdy znajdzie w nim swoją własną interpretacje z którą w spokoju ducha będzie mógł się zgodzić.

Dla ludzi którzy nie szukają jednak głębokich doznań umysłowych, jest scena w szpitalu.
Scena która działa jako porządny cios w szczękę, jest ona piękna lecz też bardzo smutna.
Film wspierany jest muzyką o której już pisałem, dzięki temu i tym niesamowitym, a tam
niesamowitym to za mało napisane, genialnym zdjęciom, czujemy ten mistyczny klimat.
Czujemy jak gdyby na naszych oczach rozgrywały się najważniejsze wydarzenia w naszej historii. Jednak jak już pisałem, ten film trzeba poczuć, bo w wbrew pozorom nie odbiera się go umysłem, a duszą. Jest to kino nie tyle doskonałe co przebijające perfekcje,jest to coś więcej.

Niestety nie jest jednak to film łatwy w odbiorze, i bynajmniej nie mam na myśli fabuły.
Forma filmu może okazać się problemem dla co mnie cierpliwego widza.
Reżyser lubuje się w długich, powolnych ujęciach często przez kilka minut pokazują
np: człowieka który czyta książkę, czy też spacer głównego bohatera.

Jednak wydaje mi się iż to właśnie w tych ujęciach, w tym sposobie kręcenia tkwi cała
magia tego obrazu, całe jego piękno.

ocenił(a) film na 8
kucuser

Zajebisty tekst, brawo! ;)

kucuser

Wielkie dzięki za pomoc w choć częściowym zrozumieniu tego magicznego filmu:)