Czy znajdzie się choć jedna osoba, która tak jak ja nie odczuła fenomenu Harrego Pottera, nie czytała
w ekstazie wszystkich części pod kołdrą, nie wyczekiwała aż kolejna część pojawi się w kinie. Raz
zostałam namówiona na seans w kinie przez siostrę i po prostu zasnęłam. Ocknęłam się na scenie z
wielkim pająkiemxD. Rozumiem, że to może być fajne dla dzieci mniejszych i większych ale jest
mnóstwo dorosłych, którzy z Harrego nigdy nie wyrosną. Nawet moja mama ogląda za każdym razem
emisję na tvnie... Whyyyyyyyyyyyy acha żeby nie było czytałam książkę- nothing special for me.
Ja mam to samo zdanie o Harrym. Obejrzałam tę pierwszą część (i to nie całą), i kawałek drugiej. Więcej nie obejrzę, to zdecydowanie nie moja bajka choć może to wynikać z tego, że po prostu nie lubię.fantasy (nie licząc Opowieści z Narnii).
A szkoda, bo wszyscy (oprócz takich jak wy, nie obrażam was) odczuliśmy tą magię, czekaliśmy miesiące, lata na książki i filmy. Muzyka z filmu kojarzy mi się teraz z dzieciństwem, więc zazwyczaj mam łzy w oczach gdy słyszę takie "Hedwig's Theme". Tyle lat spędzonych na tym wywiera ślad w pamięci, który tam na zawsze zostanie i w późniejszych latach będzie co wspominać. No ale cóż to był wasz wybór ;)
Zgadzam się z tobą. Ja miałem dokładnie tak samo, wyczekiwałem, każdej książki i każdego filmu. A jak wpłynęła ostatnia książka, i już wiedziałem że to koniec, zawsze łzy w oczach mam jak wracam do ostatniej, i pierwszych trzech części, na tych książkach mam zawsze łzy.
ja nie czytałem, tylko oglądałem, wszystkie części. pojedynczo to bajeczki takie, troche naiwne, troche zabawne, troche dramatyczne ale niewątpliwie ciekawe. ale jako całość to zupełnie inny obraz, na pewno coś po sobie zostawia, inaczej bym nie skombinował sobie całej sagi w bluray ;)
Można, jak się mieszkało z rodzeństwem w jednym pokoju, które chce spać a ty nie możesz się oderwać od książki.
Harry Potter to pokolenie dwudziestolatków. I to piękne, że mieliśmy swoich bohaterów, z którymi dorastaliśmy. Obecnie napewno jest wiele lepszych książek, a i wtedy napewno wiele ich było. Ale kto nie dorastał z Harrym Potterem ten pewnie nie wie o co chodzi. Nie wie ten też, który nigdy nie wciągnął się w książkę tak, że przeżywał ją jakby była częścią jego samego. Pewnie przesadzam, ale może tylko trochę. Jeszcze pamiętam jak się czułam czytając 6 część, kiedy nie mogłam się pozbierać po "zdradzie" Snejpa. A było to chyba z prawie 10 lat temu.
Filmy nie oddają tego co książka. Są tak uproszczone, że wręcz nielogiczne. Pierwsza część ma w sobie magię, i według mnie to najlepsza część. Choć i tak, filmy HP to głównie piękne obrazki. Dialogi ograniczają się do minimum, niekiedy do zera. A akcja pędzi jak opętana rozwlekając się jedynie pod koniec tworząc niezwykle sentymentalne i kiczowate sceny. Rowling też co prawda w książkach leci w ten schemat kiczowatych zakończeń, w których Potter siada ze swoim old mysterious wizard i wyjaśniają sobie co się w tej książce właściwie stało, a potem jeszcze magia przyjaźni, która uwieczniona jest złotym pucharem domów dla Gryfindoru. Książka z perspektywy czasu wydaje się śmieszna. Ale dla mnie jest magiczna. I nawet teraz jestem w stanie do niej wrócić i czytać z zapartym tchem.
Jednego jednak Rowling nie można odebrać. Kobieta potrafi opowiadać. Pisze tak, że książkę czyta się lekko, i wciąga jak dobry kryminał.
Trochę bez sensu , bo ciągle musisz się wynurzać , by złapać trochę powietrza. Poza tym oczy się psują od takiego czytania.
Na mnie to w ogóle nie zrobiło wrażenia podobnie jak Władca pierścieni czy np. Zmierzch co nie jest równoznaczne z tym, że uważam te filmy ze denne.
W Zmierzchu akurat nie ma co wywierać wrażenia, ale myślę, że Władca Pierścieni już zasługuje na uwagę. Zdjęcia, muzyka. Nawet dla tych dwóch elementów warto się na chwilę zatrzymać nad tym filmem. Historia według mnie bardzo zgrabnie przełożona na język filmowy, choć czytałam tylko pierwszą część. Bardzo dobry film przygodowy. I efektowne sceny walki.
To może zapytam jakie filmy robią na tobie wrażenie. Ograniczmy się może do tych wysokobudżetowych, bo właśnie o nich chyba w tej chwili rozmawiamy.
Wiesz, jest w tych filmach coś takiego, co łączy nasze pokolenie. Ostatnio w mediach było dość mocno rozgłośnione o oku Saurona, które mieli wyświetlić nad Moskwą. Każdy wie o co chodzi. Nie trzeba tłumaczyć kto to Sauron, jakie oko, bo jest to już mocno zakorzenione w naszej kulturze. Chyba każdy z moich znajomych widział Władcę Pierścieni. Tak samo powyżej poruszony motyw Hedwig's Theme. Albo Matrix. Gwiezdne Wojny. Nie musi to oznaczać, że te filmy są genialne, ale tak mocno się wdarły w naszą kulturę, a konkretnie w kulturę naszego pokolenia, że już nie uśmiercisz tego. I nie wiem co w takim Zmierzchu jest charakterystycznego, albo może jestem za stara, ale on mi do tego zestawienia jakoś nie podchodzi. Myśląc Zmierzch widzę bladego Patisona, który chyba jeszcze ikoną popkultury nie jest...choć może powinnam zredefiniować ikonę.
Władca Pierścieni to arcydzieło kina fantasy, więc nie rozumiem jak można w ogóle porównywać to do takiego gniotu jak Zmierzch :/
Ja to czytałam i czekałam na każdą część, biegałam z przyjaciółmi po podwórku z patykami w łapkach i "polowałam" na jaszczurki wyobrażając sobie, że to smoki i salamandry. I wiesz co...nie żałuję, bo mam wspomnienia. Poza tym Harry Potter to seria pełna wartości i ukrytych treści, do której wraca się po latach i przeżywa na nowo, a emocje są takie jak za pierwszym razem.