Harry Potter kojarzył mi się kiedys z filmami pokroju "101 Dalmatyńczyków", czyli czymś z czego już dawno dawno temu wyrosłam. Siedząc w kinie, otoczona gromadą dzieciaków fanatycznie wpatrzonych w swojego ulubieńca, chyba sama zamieniłam się w dziecko. Ten film potrafi sprawić, że obudzi się w człowieku 10- latek. Kto z nas nie marzył kiedyś, żeby być czarodziejem. Co prawda można się przyczepić do paru rzeczy, jak zbytnia "kopciuszkowatość" Harrego, ale przecież nie o to chodzi. Najważniejsze żeby oglądanie filmu sprawiało przyjemność.