Właśnie się tak zastanawiam. Czy Ron nie zaprzyjaźnił się z Harrym, tylko dla tego, bo był
bogaty? W końcu w pociągu się dowiedział, że ma dużo złota, być może dla tego
Weasleyowie, go tak chętnie zapraszali?
Nie pamiętam, w której, to było części, chyba 4, kiedy dowiedzieli się o TT, Ron powiedział,
że gdyby Harry wygrał ten Turniej, mógłby mu pożyczyć Galeony. Poza tym, dość często przy
nim wspominał, że im się nie przelewa, np. w "Zakonie", kiedy Hermiona wymyśliła monety
do GD. (Harry "A co jeśli je wydamy?"; Ron "U mnie nie ma problemu, nie mam nawet
jednego prawdziwego Galeona"). Poza tym często pozwalał za siebie płacić.
Być może przyjaźnił się z nim głównie dla tego, bo był biedny?
Tak mi to przyszło do głowy, czytam akurat całą serię od początku i to zauważyłem.
Podczas czytania, coś jeszcze mi wpadło do głowy, ale kompletnie zapomniałem. Napisze,
jak mi się przypomni :P
bardzo ciekawe spostrzeżenie:-) to daje do myslenia czy ron był faktycznie prawdziwym przyjacielem?
Dzięki :)
No właśnie, ale być może po pewnym czasie na prawdę się się z nim zaprzyjaźnił?
Niby się czerwienił, kiedy za niego płacono, a kiedy się dowiedział, że złoto Leprokonusów, które dał Harry'emu zniknęło, a on mu nie powiedział był zły, ale może tylko udawał?
:)
I dla kasy ryzykowałby życie? No raczej chyba nie. Po prostu poznał Harego jako pierwszego i zżyli się. To były dzieciaki, a nie perfidne pasożyty. A Harry przecież wydawał kasę na Rona nie tak znowu często - przy okazji świąt czy Mistrzostw.
Ten film raczej nie jest skieowany do ludzi doroslych(podobnie jak ksiazka) wiec ja raczej unikalbym takich interpretacji.
Gdyby nie Ron, Harry mogl by trafic do Slyterinu, wiec zawdziecza Ronowi rzeczy ktorych nie mozna kupic za pieniadze.
Ron po prostu czuje smutek ze swojej sytuacji materialnej ale jest raczej z nia pogodzony, a Harry dostrzega razem z nim ze pieniadze tak naprawde nie sa w stanie zapewnic mu szczescia, jakie jest w stanie mu zagwarantowac rodzina Wesleyow.
Też o tym myślałam. Albo ze względu na popularność Harrego. W końcu rudy, biedny Weasley nie był za bardzo lubiany i może miał nadzieję że dzięki Harremu jakoś się wybije, albo w końcu zostanie zauważony.
Według mnie Harry i Ron są naprawdę wspaniałymi przyjaciółmi ;]
Nie będę zaprzeczać że ten temat skłonił mnie do przemyśleń, ale po długich wywodach i tego typu przemyśleniach doszłam do wniosku że jednak Harry znaczył dla Rona coś więcej niż pieniądze... w pewnym sensie Ron (i Hermiona, ale to nie o niej tutaj mowa) dali mu namiastkę domu którego nigdy nie miał. Przecież pani Weasley uwielbiała Harrego a Ron nie był nigdy o to zazdrosny (jedynie troche się zakłopotał gdy na pierwszym roku przysłała mu sweter ;)) Harry był mile widzianym gościem w domu Weasleyów, a przecież nie miał nic w zamian do zaoferowania ;p
Pamiętam również o tym że gdy Harry dostał miotłę od Syriusza w "WIĘŹNIU" Ron robił wrażenie trochę zazdrosnego i troszczył się o nią jak o własność, jednak cieszył się szczęściem kolegi (o losie, a opisane to było w książce, w filmie niestety pominięte)
Koniec końców, dążąc drogą długą i jakże wyboistą stwierdzam na mocy prawa danego mi przez nikogo, że Potter&Weasley byli szczerymi przyjaciółmi i wartości materialne nie miały w ich przyjaźni (właściwie w całym golden trio) nie miały większej wartości ;D
przy okazji czytania natknęłam się na kilka fragmentów, które nie wiem czy działają na korzysc mojej poprzedniej wypowiedzi ;d :
-trzy pary poproszę - powiedział Harry
-nie... naprawdę... nie musisz - powiedział Ron czerwony jak burak
Ron zawsze był wyczulony na to że Harry odziedziczył pieniądze po rodzicach i ma ich wiecej od niego.
-nie dostaniesz nic na Boże Narodzenie przez najbliższe 10 lat - odpowiedział Harry wtykając do rąk okulary jemu i Hermionie'
-a to co innego - ucieszył się Ron/
W NASTĘPNYM ROZDZIALE:
-Masz ! - wrzasnął uradowany Ron wpychając Harremu w dłon garść złotych monet - Za omniokulary! teraz będziesz musiał mi coś kupić na Boże Narodzenie, aha!
Takie tam fragmenty, czytając akurat się natknęłam :D a ponoć głupi ma szczęście... przy okazji mówię że odnosiłam się tylko do tych przeczytanych i obejrzanych części (a jestem dopiero na 9 rozdziale czwartej części ;/ późno się wzięłam za HP ;
Bez urazy, ale bzdury piszesz. :)
Weasleyowie nie mieli żadnych finansowych korzyści z goszczenia u siebie Harry'ego - ba, musieli go przecież utrzymywać w czasie jego wizyt. Nigdy nie dał im on żadnych pieniędzy prócz tych 1000 galeonów, które odstąpił bliźniakom, o czym nie wiedział nikt poza nimi. Mimo to zapraszali go do siebie przy każdej możliwej okazji.
Ron zawsze protestował, kiedy Harry chciał mu coś kupić bez okazji i nawet jeśli parę razy ustąpił, to naprawdę nie widzę w tym niczego niewłaściwego. Zresztą nie przypominam sobie sytuacji, w której Harry zafundował Ronowi coś oprócz omnikularów (a drugą parę dał Hermionie). Jak ktoś ma kupę kasy, z którą nie ma co robić, to nic dziwnego, że czasem coś stawia przyjaciołom.
Absurdalna hipoteza .Ron wielokrotnie ryzykował życie udowadniając wierność jako przyjaciel więc nie ma na to szans .
Wiele razy harry w ksiazce proponowal ze odda im troche swoich galeonow a pani weasley ich nie przyjela. Poza tym Ron nie raz ryzykowal swoje zycie dla niego. I w 4 czesci jak jakis tam zaklad mieli czy cos w ksiazce to bylo i Ron zaplacil jakimis tam pieniedzmi co za jakis czas zniknely to sie bardzo zdenerwowal ze Harry mu nie powiedzial ze zaplacil mu falszywymi pieniedzmi.
Nie osądzałabym Rona. Może i był biedny i trochę kopara mu opadła na widok pieniędzy Harry'ego, ale nieraz ryzykował za niego życie. Moim zdaniem był nawet lepszym przyjacielem od Hermiony. Zresztą Weasleyowie to bardzo porządna rodzina, szczególnie pani Weasley. Przecież traktowała Harry'ego jak własnego syna.
Myślę, że to wszystko zaczęło się od Harry'ego - to on podszedł zapytać panią Weasley, jak się dostać na peron 9 i 3/4, i tylko dlatego Ron później miał odwagę zapytać, czy może się do niego dosiąść w przedziale. Nie wiedział, kim był, ani ile miał pieniędzy. Weasleyom nigdy się nie przelewało, Ron musiał żyć w cieniu swojego rodzeństwa, którym nieźle się w życiu przecież układało, zdarzało mu się bywać zazdrosnym i złościć się, że nigdy go na nic nie stać, ale nie wydaje mi się, aby jego celem w życiu było znalezienie bogatego przyjaciela, który by mu wszystko fundował. Harry przecież tego nawet aż tak często nie robił (podejrzewam, że bardzo chciał). Poza tym Ronowi puściły nerwy np. w 4. części, kiedy Harry dostał się do Turnieju Trójmagicznego, pokłócili się, a raczej Ron by sobie na takie coś nie pozwolił, jakby zależało mu na kasie Harry'ego, nie? Prędzej zachowywałby się jak Crabble czy Goyle w stosunku do Malfoya, który ciągle nimi pomiatał.