Motywuje do wiary w siebie i rozwoju, nie narzuca się, ma kilka mocnych momentów i przede wszystkim nie jest ckliwy. Film o prostych ludziach, radzących sobie w życiu z nie lada gównem, raz lepiej, gorzej i co ważne mających realne, poważne problemy (a nie jakieś urojone telenowelowe rozterki). Nie ma happy endu w hollywoodzkim wydaniu, słowem - rzeczywistość, ta brutalniejsza, przemawiająca do widzów. Naprawdę polecam każdemu.
A bezczelne wcześniejsze wypowiedzi poniżające główną bohaterkę z powodu jej tuszy dobrze świadczą o niskim poziomie kultury oraz niezrozumieniu filmu.
Zgadzam się z Tobą. Po obejrzeniu filmu miałam chwilę refleksji.. film dosadnie ukazujący patologię, dewiację.. po prostu najgorsze szambo jakie może spaść na człowieka.. odizolowanie, brak wiary w siebie.. pozdrawiam.
Trafiłam na ten film akurat w chwili, gdy przejadły mi się szczęśliwe zakończenia. Oglądam go i widzę jakie mam cholerne szczęście, jak powoli się starzeję marnując po drodze wszystkie okazje do rozwijania talentów. Jak za 10 lat z dzieciakiem na rękach będę sobie pluła w brodę, że wtedy, kiedy mogłam coś osiągnąć wolałam siedzieć na tyłku i patrzeć jak ucieka moja młodość.
Nawet teraz, jeszcze w kwiecie wieku, mam zbyt mało ambicji i odwagi, żeby się za siebie wziąć. Na zewnątrz to akceptuję, a w głębi modlę się o jakiś przełom, który zmusi mnie do wytężonej pracy.
Long story short, teraz jest najlepszy czas na pracę nad sobą, później będzie już za późno. Kto ma talent i warunki sprzyjające jego rozwijaniu, nie powinien się nad sobą roztkliwiać tylko ostro szlifować swoje talenty. "Precious" krzyczy do mnie: 'jesteś szczęściarą, rusz dupę i zrób w swoim życiu coś, żeby uczynić je wyjątkowym'.