5,2 18 tys. ocen
5,2 10 1 18001
1,8 9 krytyków
Historia Roja
powrót do forum filmu Historia Roja

"Historia Roja" powstawała w ogromnych bólach. Reżyserowi i scenarzyście rzucano "kłody pod nogi". Ani PISF ani TVP nie chciało wesprzeć tej produkcji. Dopiero "wiatr zmian" w w/w placówkach pchnął środki finansowe. Niestety film nie wino, leżakując nie nabiera mocy. Co więcej, strona techniczna tej produkcji po prostu leży. Patrząc na produkt końcowy miałem wrażenie, że to dzieło faktycznie rodziło się w bólach i przez lata. Efekt końcowy nie zadowala. 150 minut świata w czerni i bieli. Wiadomo co jest tu czarne i wiadomo co białe. Wykładnia niczym z westernu lub kina wojennego lat 40-tych. Reżyser, chyba wziął schemat "polskiego" kina wojennego z PRL i odwrócił proporcje. UB to oczywiście wulgarne samotne pijusy, Żołnierze Niezłomni - w zdecydowanej większości lecą "tekstami z czytanki" są papierowi. I coś co łączy produkcje z PRL z "Historią Roja" to negacja głównego dowództwa, tak tam jak i tu, to oportuniści, pierwsi składają broń i uciekają na emigracje. Na plus idzie to. że to pierwszy tego typu film i ma naprawdę sporą skalę, dobre są niektóre role aktorów, reszta hmm do poprawki, łącznie ze scenariuszem, który wygląda tak jak i sam film chaotycznie. Nie ten poziom pisania co "Obława". Nie ten poziom techniczny co "Miasto 44". Za mało talentu i kasy.

Bronson87

"Ani PISF ani TVP nie chciało wesprzeć tej produkcji. Dopiero "wiatr zmian" w w/w placówkach pchnął środki finansowe." - bzdura, film dostał od razu dotacje z PISF-u, problemy pojawiły się w trakcie realizacji, gdy producenci nie byli w stanie rzetelnie przedstawić na co idą wydatki i zablokowaną kolejną transze dofinansowania. Zawinił bałagan, a gdy stanie produkcja filmu to zaczyna się to sypać (kto widział film to wie). Później był konflikt o długość filmu, bo w umowie zwykle jest ustalony. Mam wrażenie, że reżyser wymachiwał sztandarem, aby ukryć własną niekompetencje. Dodam jeszcze, że film dostał identyczną dotacje co "Pokłosie" i co ciekawe, producenci "Pokłosia" tak jak producenci "Roja" sądzili się z PISF-em o pieniądze. I obydwaj producenci wyszli zwycięsko, a tak niektórzy pomstując na sędziów. Inna sprawa, że "Roj" miał niezbyt dobrze zbilansowany budżet, nie starczył na całość i zaczęło się chodzenie po prośbie. Ale to nie nowość np. twórcy "Czerwonego Pająka" też nie mogli skończyć produkcji, bo skończył się pieniądze w budżecie (zabrakło na postprodukcje). Przykłady można mnożyć. Żadna zmiana warty, to była walka z biurokracją, a ona nigdy nie ulega zmianą.