Alfred Hitchcock - człowiek legenda, zdaniem wielu jeden z największych twórców kinematografii w
dziejach. Aż dziw bierze że tak niedawno dopiero
odważył się wrzucić na ekrany kin tą osobistość.Ostatecznie tym kimś był Sacha Gervasi, któremu
brak dużego doświadczenia w tej profesji nie
przeszkodził w stworzeniu znakomitego filmu. Dzieło anglika jest wierne faktom żywota swojego
rodaka.
Główny bohater jest przykładem niezwykle upartego człowieka, który mimo iż otrzymał przydomek
największego nadal chce stworzyć film życia.
Doskonale w tej roli odnalazł się Anthony Hopkins(chyba nikt nie pasowałby lepiej), ukazując to co
najważniejsze w słynnym reżyserze: jego już
wspomniane zawzięcie, humor ale także słabostki. Wspaniałą kreacje stworzyła również Helen
Mirren grająca, wspaniałomyślną, kochającą, posiadającą wielką klasę
Almę Reville. Wielkim atutem estetycznym produkcji są niewątpliwie Scarlet Johansson i Jessica
Biel, na których gre zwraca się mniejszą uwagę niż na wygląd chociaż
aktorsko także trzymały poziom, (szczególnie pierwsza z wymienionych). Najważniejszy w dziele
jest przekaz, Gervasi chce pokazać widzom jaki naprawdę był Hitchcock,
przedstawia nam go w filmie który hipnotyzujew widza, mimo iż cała fabuła przypomina jeden wielki
Making of. Ma na to wpływ szczególnie ta wspomniana przeze mnie
ultra profesjonalna gra aktorów, ale także scenariusz obfitujący w wyszukane dialogi i nie stroniący
od branżowych ,,trudnych słówek".
do owej produkcji jak ulał pasują wątki żywcem wyjęte z dreszczowca, bo takie właśnie były filmy
legendy kina grozy.
Jedyne co mógłbym zarzucić temu tytułowi to trzymanie się jednego wątka życiowego, całokształt
twórczości angielskiego geniusza byłby raczej ciekawszy.
Ogółem rzecz ujmując ,,Hitchcock" to produkcja, którą warto obejrzeć, a dla fanów jest to na pewno
pozycja obowiązkowa.