Ciekawa historyjka - niezłe,ale nierówne westernowe kino drogi - po rewelacyjnym początku w miarę upływu czasu film już nie trzyma tego poziomu a końcówka jest momentami ckliwa i kiczowata.Na plus piękne zdjęcia i widoczki oraz świetne role Baela i Pike.Kilka scen jest naprawdę świetnych jak chociażby te z kopaniem grobów i pogrzebem.Na minus - kiczowata i ckliwa końcówka (scena jak Bale z Indiańcem wpadają sobie w ramiona",oraz mało wiarygodna przemiana Bale i jego kompana w stosunku do Indian - nie kupuję tego.Stary wojenny wyjadacz i morderca czerwonoskórych,który ich wprost nienawidzi i nimi gardzi na końcu filmu jest gotowy zaryzykować dla nich swoje życie - no bez jaj,takie rzeczy tylko w kinie.Podsumowując - niezły film warty zobaczenia,ale bez przesady z tymi zachwytami.
"Stary wojenny wyjadacz i morderca czerwonoskórych,który ich wprost nienawidzi i nimi gardzi na końcu filmu jest gotowy zaryzykować dla nich swoje życie - no bez jaj,takie rzeczy tylko w kinie." Przeciwnie, to akurat motyw mocno zgodny z tym, jak wyglądała historia. Rok, ledwie ROK po zmasakrowaniu oddzialu Custera Lakoci zaciągali się do armii USA jako zwiadowcy w kampanii przeciwko Nez Perce - i byli przed dowodców, którzy chwilę wcześniej nie mieliby problemu z ich ściganiem i bezwzglednym zabijaniem, szanowani i obdarzani zaufaniem. Jeśli przejrzysz biografie ludzi Zachodu, to historii, gdzie na zmianę walczą z Indianami i okazują im przyjaźń jest całkiem sporo.