Rozumiem w pełni, że komuś film mógł nie przypaść do gustu. Ale żeby nie było tutaj tylko negatywnych komentarzy, chcę powiedzieć że mnie ta produkcja zwyczajnie urzekła.

Animacja jest ładna, żywa i spontaniczna, a sama oglądałam wersję w bardzo wysokiej jakości - i dobrze, bo dodatkowo miałam czym nacieszyć oczy!
Fabuła jest ciekawa i zakłada typowy "mindf**k" - w czasie trwania filmu akcja w dziwny sposób zmienia się kilkakrotnie, niby to coś wyjaśniając, niby pokazując prawdę, ale nie oglądając uważnie mozna mieć problem by się połapać. Sam fakt, że bohaterka co najmniej 3 razy budzi się w kapsule na moment przed pierwszym zaśnięciem sprawia, że człowiek zaczyna się zastanawiać co tu jest snem a co jawą. Dodatkowo motyw wiary i śmierci pokazany bez ogródek - podobały mi się te krwawe sceny, wyglądały w miarę realistycznie (co jak co ale dla mnie to plus).

No i... zakończenie. O ile jak widzę większość z was odetchnęła z ulgą na napisach mogąc wreszcie pójść do kibla, ja siedziałam wbita w poduchę i wzruszona. W życiu nie spodziewałabym się takiego obrotu sprawy :>


Ogólnie mówiąc, jako fanka animacji raczej zachodniej i europejskiej, ale z wielkim sentymentem do produkcji Studia Ghibli, uważam "King of Thorn" za bardzo dobry film pod wieloma względami. Dawno nie widziałam niczego tak dobrego w podobnym tonie. Oceniam na 9/10 i film trafia do moich ulubionych!