Siła obrazu Elema Klimowa tkwi w zdjęciach. Sam scenariusz, można podzielić śmiało na kilka części, które ledwo bo ledwo ale łączą się w sensowną całość. Jak już pisało wielu, są tu takie sceny że "wyrywają z fotela" ale są i takie, że ma się uczucie, dobre ale jednak mogliby to nieco ukrócić, np. sam finał. Film z ogromnym artystycznym zacięciem pokazujący dojrzewanie w czasie wojny. Wojny, która jest potraktowana bardzo realistycznie i rzetelnie. To nie propagandówka Spielberga czy Dmytryka, tutaj nie mamy 140 minut strzelania i zabijania, nie mamy na pewno bohatera rodem z propagandówek. Jest sobie chłopaczek, który z początku wojnę postrzega jako romantyczną przygodę. Lekkoduch, nie rozumie rozpaczy matki, wie że wróci, że idzie ku przygodzie. Niestety czas weryfikuje jego poglądy. Rewelacją jest tutaj samo obrazowanie wojny, toczy się ona ale gdzieś tam w tle. Piękne są te sceny bombardowań, nie było takich jeszcze, bo wojna to nie tylko gwałt na człowieku ale i na przyrodzie o czym zapomnieli Hollywoodzcy bonzowie a Klimow tę sprawę porusza w sposób wyjatkowy. Warto sięgnąć po ten film.
do komentarza nieco bym się przyczepił .. trochę propagandy tu było (film powstał w takich a nie innych czasach...) że fabula ledwo łączy się w sensowną całość to też się nie mogę zgodzić... ale co do oceny artystycznej / wizualnej filmu - jak najbardziej popieram. Świetny obraz, może po sukcesie "Wołyniu" Smarzowskiego trochę osób trafi tez na ten film
Motyw przyrody, tak rzadko ujmowany w filmach wojennych, tez to podkreślę. Reszta przyrody (bo i człowiek jest nią) nas obserwuje? dziwi się? kto jest mądrzejszy?wciąż pytania o kondycję człowieka, dlatego poruszający to, mówiąc banalnie, film