W zamyśle miała to być komedia, ale po komedii rzadko człowiek puszcza sobie w kółko przygnębiający (i znakomity!) tytułowy utwór zmieszany z "Hurt" Reznora w wykonaniu Casha. A tak się "skończyło" to dla mnie:)
Film momentami wypełniony inteligentnymi żartami (Beatlesi i Elvis!!), ale czasem i zahaczający o humor rynsztokowy. Momentami poruszający, a czasem moralizatorski. Prawdziwy, ale i na siłę udziwniony. Jako przykład wystarczy ostatnia scena - wzruszający (na amerykański sposób) moment ostatecznego rozliczenia Coxa przerywany głupiutką sceną śmierci ex-menadżera i napisem, że "Dewey zmarł 3 minuty potem". I takich, nie zachowujących decorum scen jest o wiele więcej.
Jednak mimo tych wad jest to film typu, jaki wszyscy znamy - nieskomplikowany, przewidywalny, ale czasem chwytający za gardło. Po prostu dobry.
No i ta muzyka, kawałek tytułowy nie chce się ode mnie odczepić:)
Nie zgodzę się z recenzjami i ocenami i dam mu 8. Polecam.