O czym tak naprawdę jest ten film? To pytanie polecam zadać sobie tym, którzy wpadają w egzaltację po oglądnięciu tego dzieła. Szacunek za zdjęcia i niebanalny, psychodeliczny czasami klimat, niemniej jednak warstwa fabularna nie idzie w parze. Czy clue tej historii to dramat stalinowskiej prokurator? Wie, że ma krew na rękach, i to ją przerasta? Alkoholizm? Zeszmacenie przez seks? Czy może wiedza o tym, kim jest naprawdę, i co tłumi? Śmierć rodziny? Wyrzuty sumienia, że nie przygarnęła siostrzenicy? Czy może chodzi o młodą zakonnicę, która nie wie, że jest Żydówką? Nie wie, jak wygląda świat? Nie wie, czym jest miłość i seks? Nie wie, kim byli rodzice? Normalny świat ją przerasta, więc wybiera upiornie przewidywalny świat zakonu? Co tam naprawdę chciał nam powiedzieć reżyser?
Dziwię się za co ten film zbiera tyle nagród. Według mnie jest nudny, ciągnie się jak flaki z olejem. Nic ciekawego, nie zachwycił mnie. Głos też raz ciszej, raz głośniej, chwilami nie wiadomo co mówią aktorzy, trzeba nasłuchiwać. Słabiutko. Jeszcze Oscara może dostać, dajcie spokój.:):) Za co pytam się??????