Szkoda że to nie był film o Rotmistrzu Pileckim tylko rozterki duchowe ubeckiej morderczyni sądowej. Powinni byli wyeksponować bardziej wątek rodzin zakłócających spokój zbrodniarki, domagających się widzenia i przekazywania paczek z żywnością, kłopoty ze zdobywaniem amunicji do pistoletu kata, absurdalne żądania wydania pisemnego uzasadnienia aktu oskarżenia i wyroku, bezczelne żądania wydania zwłok ofiar, łącznie z głowami, agresywnych informacji o miejscu pochówku. O stresie jaki to wywoływało o "bojowniczki " o socjalizm. Tak, tak, taki mamy qźwa rząd i ludzi u steru. Śmierdziachowska na film o bohaterach narodowych grosza nie da.