Film średnio mi się podobał ale pomijając ten aspekt mam mu do zarzucenia jedną rzecz. Jeśli buduje się film na kanwie pewnych mocno osadzonych historycznie wydarzeń to po co szafować pseudonimem "Krwawa Wanda" jeśli bohaterka Idy (swoją drogą jak zwykle świetna Kulesza w tej roli) nie ma nic wspólnego biograficznie z Wandą Wasilewską? Jedynie zawód się zgadza, reszta wyssana z palca. Nie rozumiem zamysłu. Przykro mi ale jak dla mnie bardzo obniża to wartość filmu.