Jeśli ktoś ją wystosuje - podpiszę. Przecież nie można zrozumieć co oni tam mamroczą pod nosem. Jakoś w starych filmach tego nie ma. Dajmy na to taki film "Skarb" , ledwo co po wojnie nakręcony a słyszysz wszystko, każdą zgłoskę i westchnienie aktora, wszystkie niuanse. A w tych nowych nie wiesz co aktor mówi. Trzeba się domyślać dialogów z mowy ciała, ruchu warg i kontekstu sytuacji. No chyba że to takie ćwiczenie dla widza na orientacje. Ale niech uprzedzają o tym przed filmem.
Zgadzam się,na większości polskich filmów nie słychać dialogów natomiast jak są sceny że np przejeżdża samochód to chce rozerwać głośniki.
Najlepsze są wybuchy w filmie albo muzyka. Wtedy potrzebne są zatyczki. Albo nasi dźwiękowcy są zdolni inaczej, albo specjalnie zapodają ten bełkot, bo uważają, że tak jest fajnie. A może dialogi są takie słabe i ma tak być, by nie bylo ich słychać.
Jednym słowem tragedia. Napisy są potrzebne.