1) Nie słychać co mówią aktorzy. Gdy podkręci się głośność następuje wybuch muzyki rozrywający widzowi uszy.
2) Tragiczna praca kamery. Obrazy sprawiają wrażenie uciętych w połowie.
3) 97% filmu to cisza. 2% to mamrotanie aktorów. 1% to muzyczne eksplozje.
4) Fabularna nuda. W szczegóły nie wnikam, ale takie Pokłosie poruszające podobny problem jest filmem 100x lepszym.
Pawlikowskiego znam z filmu dokumentalnego o potomku Dostojewskiego - rewelacja. Nie spodziewałem się, że po latach wyprodukuje takie łajno.