Największe zaskoczenie w filmie było dla mnie jak ten baczek nie przestał się kręcić. Aktorstwo na
najwyższym poziomie. Scenariusz świetnie napisany a efekty specjalne ze świcą szukać
Rewelacyjny i wciągający film godny polecenia. Byłam pod wrażeniem chociaż nie lubię filmów tego gatunku. Do końca trzymał w napięciu co dało się odczuć.
W pełni się zgadzam! Dawno tak nie wciągnął mnie film... oprócz Wyspy tajemnic najlepszy film z DiCaprio!
Niestety, ale my nie decydujemy. Jeśli oglądnie się film więcej razy niż jeden dojdzie się do wniosku, że bączek był totemem Mal. A nikt nie może mieć dwóch totemów, więc to czy bączek się kręcił czy nie, nie ma żadnego znaczenia. ;)
Teraz, po powtórnym obejrzeniu filmu i przeczytaniu artykułu na ten temat, już to wiem. To tak jak w innym filmie Nolana - Interstellar. (Lekki spoiler) Tam widz może zdecydować, czy głowny bohater zginął po wejściu do czarnej dziury, czy nie, chociaż logiczne argumenty i nawiązania porozrzucane po całym filmie wskazują na tą drugą opcje (koniec spoileru).
Wprowadzenie tego totemu było zabiegiem, który miał zmylić widza i ukryć prawdziwy sens historii. Teraz uważam, że cały film był snem Cobba. Zreszta poprawiłem się już w innym wątku na tym forum.
http://www.filmweb.pl/film/Incepcja-2010-500891/discussion/Wyjaśnienie+zakończen ia,2535049
Artykuł, o którym wspomniałem wcześniej i moja wypowiedź na samym dole.
To bardziej jest psztyczek na zakończenie żeby widz nie był pewien. Pamiętam jak wszyscy się na sali zaśmiali kiedy bączek miał już się gibnąć i pyk koniec. Jeżeli ostatnia scena była by snem to cały film musiał by być snem a to wprowadza cała masę błędów logicznych i czyni całą akcję filmu niepotrzebną.
Ten film jest tak spójny że nie ma w nim miejsca na dopowiedzenia, wszytko podane jest na tacy.
Jedyną jego wadą jest to że po nim kolejne filmy Nolana rozpatrywane są przez pryzmat Incepcji, i toczą się dyskusję Batman zginął nie zginął, Cooper zginął nie zginął. Nawet jak Nolan nakręci komedię romantyczną to ludzie będą się zastanawiać czy Happy End na końcu to nie był czasem snem bohatera bo w 40 minucie jest scena jak idzie spać.
Nie ma znaczenia czy bączek się kręci czy nie, bo w przeszłości należał do Mal, więc nie spełnia swojej funkcji w stosunku do Cobba. Cały film jest snem Cobba, a akcja filmu jest potrzebna, 1) ponieważ ukazuje dążenia głównego bohatera do katharsis 2) po to żebyśmy mieli okazję obejrzeć jeden z najlepszych filmów wszechczasów. Ja tak rozumiem ten film, a zakończenie i fabuła są takie a nie inne, żeby każdy mógł indywidualnie interpretować film i być zadowolony. Chociaż logiczne argumenty wskazują na jedno rozwiązanie.
A w Interstellar powiązania scen ze wnętrza czarnej dziury do słów Damona są aż nadto widoczne. To można interpretować jako część fabuły, albo "psztyczek w nos".
Masz rację bączek nie należał do Cobba, jego totemem jest obrączka którą posiada w scenach snu i której nie posiada w scenach rzeczywistości. Jednak mimo że należał do Mal to Cobb jest jedyną żyjącą osoba która zna jego działanie więc mógł z niego bezpiecznie korzystać. Bączek też jest jednym z założeń na których widz ma bazować czyli to że w rzeczywistości bączek upada tak samo jak to że Cobb nie jest wstanie zobaczyć we śnie twarzy swoich dzieci. Oczywiście każdy może film interpretować jak chce :)
Bez przesady z tym aktorstwem na najwyższym poziomie... Jedyna sensowna rola w tym filmie to Di Caprio, a i on nie pokazał tu nic wyjątkowego.
"Największe zaskoczenie w filmie było dla mnie jak ten baczek nie przestał się kręcić. Aktorstwo na
najwyższym poziomie. Scenariusz świetnie napisany a efekty specjalne ze świcą szukać"
Naprawdę prawie umarłem ze śmiechu, wyleczyłeś synku moją depresje.