dobry wieczór Aniołki,
dziś gadamy o pseudobondowskiej żenujacej naparzance podszytej (nie)głęboką treścią, żeby dzieciaki mogły mówić, że ich ulubiony film jest wyrafinowany.
skąd we mnie tyle złości? byłam przekonana, ze obejrzę coś cudownego- wyjątkowy, niezapomniany, jedyny film. do kategorii tych nie zaliczyłabym jakże przecudnej incepcji. wynika to z malutkiego rozstrzału powyższego dzieła z setkami filmów akcji, wiecie, wybuchy, efekciarstwo, ogień, znów wybuchy, śnieg, budynki, dystopijne miasto, wybuchy. w tych czasach chyba już nikogo to nie wzrusza. mamy dosyć nowych bondow i groteskowej digitalizacji wszelkich tandetnych zjawisk filmowych. szczerze kręcą mnie wybuchające żaby u jodorowskiego w latach 70, natomiast całe spektrum efektów tutaj mnie nudzi. mam ochotę wrzasnąć do Pana Nolana, ze zdaję sobie sprawę, ze ma tyle kasy, ze może wysadzać 200 samochodów i dwa razy tyle budynków, ale to nudne, stary.
wiecie, mogłoby to być rekompensowane lepszą gra aktorska, krorej komputerkiem niestety nie da się podciągnąć (tak, to do Pana, Panie Leonardo. nie wątpię w Pana umiejętności, ale leżąc w wannie wyglada Pan, jakby topił się Pan w falach zalewających titanica. zabawne doprawdy)
Kochani, nie będę Was tutaj kokietować, obsypywać brokatem i klepać po główkach: tak tak cudny film jesteście super razem uwielbiamy to dzieło kochamy się. nie mam zamiaru podążać za odgórnie przyjęta opinia, ze podziemny krąg, incepcja i inne te efekciarskie, popkulturowe paplaniny są wspaniale (podziemny krąg był dobry; memento nolana tez, ale to może dlatego, ze nie widziałam wcześniej incepcji i te dwa-jakże-przypadkowo-podobne(!!!)- filmy nie zlały się w niespójna całość i przestaly byc dowodem niezwykłej kreatywności reżysera, lecz, wrecz przeciwnie, zaprzeczały owej kreatywności)
wątek mi uciekł ale coś tam wyżej paplalam ze istnieje jakaś malutka różnica między tymi wariackimi i parszywymi filmami akcji. wiecie panowie w wieku 50 lat (grają 20 latków!) maja plastikowe pistoleciki i w siebie strzelają. to nie jest zabawa.. to praca. poważna. prawie jak nagrywanie tiktokow. nie będę dyskutować, to forum filmowe i wiem, ze się nie zgadzacie i przeklinacie mnie w głowie……sorry…… ta różnica, o której mówię, to ten wąteczek psychologiczny. nawet nie chodzi o romantyczny element fabuły (hmmm wspominałam o bondach?) tylko o tym całym śnieniu. bo sny Nam wszystkim zawsze się jakieś wyjątkowe wydawały. zawsze zadawaliśmy pytania o sny, poddawaliśmy wątpliwościom i spekulacjom. sny są jakieś odrealnione, magiczne, mistyczne. dlatego wszystkich tych walorów dodały tej zabawnej strzelanince. mamy tematy kary śmierci, wiary w boga i inne takie kontrowersyjne rzeczy. czy gdyby opleść jakaś prosta, bijatyczkową fabule takim poważnym tematem, nie powstałoby takie wielkie dzieło? nie, bo nie, ale rozważcie
jest pierwsza, ide spać, ale chętnie podyskutuje z fanami tego filmu. możliwe, ze jest w nim coś czego nie dostrzegam, przez co rozlewa sie w moich oczkach i wsiąka w powietrze, aby zniknąć z mej pamięci
ide śnić, może we śnie, we śnie, we śnie, we śnie ..
powodzenia !
To solidny produkcyjniak lecz nic więcej. Przekonuje się, że lepszym reżyserem od Nolana był Peter Hyams, który też nic wybitnego nie zrobił ale jego filmy miały autentyczny klimat i dawały lepszą rozrywkę. Nie widać jednak różnicy w poziomach między taką Incepcją a choćby Strażnikiem czasu. Tyle, że Timecop był mniej nużący a fabuła co najmniej równie interesująca.
Dziękuje Panu za aktywność i czytanie moich, jakże wątpliwej jakości, wpisów. Podtrzymuję opinie, ze wszystko kręci się wokół pieniędzy, trzeba jakoś napędzać kapitalistyczne trybiki. Tylko wie Pan, Panie Grzegorzu, to jakoś frustruje, gdy te pieniądze, akcja, strzelanie, dicaprio i amerykański blichtr stają się jakaś (prymitywna) podstawa dobrego kina. oglądamy filmy i wiemy, ze arcydziełem jest stworzenie czegoś poruszającego bez wielkiego wkładu pieniędzy i amerykańskich gwiazdeczek, lecz poprzez poruszające obrazy i dialogi.
Wskażcie mi jedną jedną niespójność, oprócz tego że godziny między poziomami się nie zgadzają (wiem bo liczyłem).
wie Pan co, wydaje mi się, ze to nawet o niespójności chodzi (chyba ze niespójność gry aktorskiej z budżetem oraz oryginalności pomysłu z nobilitacja) natomiast o niesmak, który pozostał mi po seansie. gorzko stwierdzam, ze nie jest to oryginalny i przyciągający film
Gra aktorską mi się podobała, patrząc na oceny z filmweba to chyba nie jest najgorsza. A co do oryginalności to nie wydaje mi się żeby film poruszał powszechną tematykę i miał prostą fabułę, które te dwa czynniki kreują niebywałe nieskomplikowany i zwyczajny świat przedstawiony. Niesmak ma prawo czuć każdy więc szanuje twoją opinię
Cieszę się że doszliśmy do swego rodzaju konsensus. Chciałbym także zaznaczyć że całe Efekciarstwo tego filmu jest głównie po to aby film się sprzedał, ale nie to jest najważniejsze, najważniejsze jest przesłanie, to że "Incepcja" to Incepcja na nas, zaszczepienie w nas Idei że nasz świat nie jest prawdziwy, z czym się zgadzam ale w bardzo nie oczywisty sposób. Poza tym wystarczająco dużo zabawy jest w znajdowaniu kolejnych "Niespójności" i znajdowaniu kolejnych wytłumaczeń na nie, tworzeniu różnorakich teorii, a później uświadomienie sobie że to tylko jeden film.
Cieszę się że doszliśmy do swego rodzaju konsensus. Chciałbym także zaznaczyć że całe Efekciarstwo tego filmu jest głównie po to aby film się sprzedał, ale nie to jest najważniejsze, najważniejsze jest przesłanie, to że Incepcja to Incepcja na nas, zaszczepienie w nas Idei że nasz świat nie jest prawdziwy, z czym się zgadzam ale w bardzo nie oczywisty sposób. Poza tym wystarczająco dużo zabawy jest w znajdowaniu kolejnych Niespójności i znajdowaniu kolejnych wytłumaczeń na nie, tworzeniu różnorakich teorii, a później uświadomienie sobie że to tylko jeden film.
ja nie uważam się za wytrawnego widza, jestem młoda i niewtajemniczona w labirynty interpretacji. jeśli jakiś film/dzieło potrafi przynieść mi spełnienie, powiedzmy, estetyczne, jest to dla film dobry. natomiast Incepcja nie strzelała docelowo w wywołanie takich uczuć w widzi, chodziło o rozrywkę. sama tez nie chce nękać reżysera i zaciskać pętli na jego szyi, szukając nieścisłości (co notabene może być niezła rozrywka(lepsza niż film???)), bo zwyczajnie życie szkolne pochłania setki minut, natomiast doceniam, ze są osoby jak Pan, które bacznie stoją na straży porządku i piękna i pilnują zgodności fabuły etc. niemniej pamietajmy, ze rozmawiamy o uniwersum filmu z wybuchami. pozdrawiam!
Chodzi mi o to, że sceny akcji w tego typu filmach nie są najważniejsze i ich obecność nie zalicza filmu do tych strikte rozrywkowych, lub po prostu słabych.
psze Pana no … co jest najważniejsze w matrixie? zielony kolorek filtra, którym została pomalowana każda scena, żeby bezczelnie wymusić wyjątkowość? .. szczerze nie wiem bo spałam . nie jara mnie sam koncept, jest stosunkowo prymitywny . no i nie lubię sequeli i trze-queli i bóg wie co jeszcze. jedyne co dał mi ten macierzowy film to przyjemne i długie spanko w trudnym tygodniu. niemniej jednak bracia-(siostry?)-tworcy zrobili doskonała robotę, bo film jest wciąż aktywnie oglądany przez kolejne pokolenia oczek. może to magia tego zielonego blasku, sama nie wiem.
FILM dupy nie urywa bo to GRAFOMAŃSTWO DO ENTEJ POTĘGI I FILM DLA IDIOTÓW ORAZ DEBILEK KTÓRZY PO OBEJRZENIU CAŁEGO SEANSU CZUJĄ ŻE SĄ NAUKOWCAMI NAJWYŻSZEGO KALIBRU ,każdy się dowartościowuję jak może szczególnie kobiety...IMO KAŻDA DOBRA KSIĄŻKA HARD S-F z dawnych lat BIJĘ NA GŁOWĘ PRZEREKLAMOWANĄ DO GRANIC MOŻLIWOŚCI INCEPCJE.
Panie Lem, grafomanką nie jestem, bo nieskromnie pochwalę się, ze reprezentuję wielkopolskę na szczeblu ogólnopolskim olimpiady jp (i nie mówię o świętej pamięci papieżu). miło mi z Panem rozmawiać.
tak się składa, ze nie preferuje książek sci-fi, wole skrajnie heteroseksualna filozofię oświecenia…
gdyby film był dla idiotów i debilek (plusik za feminatywum), to wcale bym nie marnowała mego jakże cennego czasu na oglądanie.
Pańska nazwa, Panie Gwiazdko, wskazuje, ze lubuje się Pan w kinie nietuzinkowym, odjechanym, dla intelektualistów, nadętych erudytów itp itd. na pewno nie dla debili..
wiec proszę Pańska Złota Godność o zachowanie bez takiej agresji nachalnej. ja się uczę kina, może za 30 lat powiem, ze incepcja jest super. (oby nie, bo wtedy byłabym człowiekiem zepsutym, przeżartym dogłębnie przez popkulture)
nie wykluczam jednocześnie opcji, ze jest Pan wspaniałomyślnie szczery, kreslac powyższa wypowiedz. w takim wypadku dostrzegam w Panu lekki fanatyzm.. może się mylę?? proszę zatem wrócić do swych sci fi książek i rozpływać się bez konieczności atakowania mnie.
uściski, m