raczej do tego by zachęcało. Ludzie świadomi swoich błędów i zadowoleni z życia które mają.
Jak zaczynają być cwańsi od diabła i próbuja obejść przykazania boskie, to zaczyna się zabawa.
Środek może nie jest po amrekańsku dynamiczny, lecz obserwujący plątanie się bohaterów reżyser nie staje ostro po którejś stronie, choć wrzuca sugestie o życiu bez planu, celu, dla przyjemności(a nie dla pracy i innych)...
Akcja ma reakcje, nie ma taniego moralizatorstwa.
Nie ma głupiego happy endu, lukrowania historii i tłumaczenia się cięzkim dzieciństwem, etc...
Mogłaby tak wyglądać polska szkoła kina moralnego niepokoju, zwłaszcza że jest duzo bardziej strawna, mniej wydumana i żyć sie po niej chce(choć juz z refleksją)...
po filmie zostaje cos więcej niż wysiedziane krzesełko.