Historia gangsterska typowa dla Scorsese, jednak tym razem nie jest to soczysty film gangsterski, typu "chłopcy z ferajny", a raczej mocna sensacja. "Infiltracje" odebrałem jako próbę sparodiowania przez Scorsese wcześniejszych jego filmów, co reżyser uwydatnia zwłaszcza w postaci Franka Costello, granego przez świetnego Jacka Nicholsona - nie jest to taki typowy, bezwzględny gangster, tylko nie pozbawiony czarnego poczucia humoru luzak. Intrygują również pozostali bohaterowie, w pamięci pozostają zwłaszcza role DiCaprio i Wahlberga. Film jest rzecz jasna doskonale wyreżyserowany, już na pierwszy rzut oka widać, że robił go Scorsese, choć jego najnowszy obraz nie jest pozbawiony wad. Irytować mogą niektóre naiwne rozwinięcia fabularne, a zwłaszcza brak tego niepowtarzalnego klimatu, jakim mistrz raczył nas w swoich najlepszych obrazach, dlatego "Infiltrację" ogląda się jak najnowszy produkt made in Hollywood, z tym, że perfekcyjnie dopracowany, dlatego też czas w kinie płynie szybko i przyjemnie. Ogólnie polecam, jest to znakomita rozrywka na sobotni wieczór.
8/10