Cały scorsese: zakląć, nabluzgać, postrzelać, rzucić mięsem i puścić napisy końcowe. Nie
podobał mi się ani trochę.
Cały Scorsese: zdobyć Oscara, zrobić najlepszy film gangsterski ostatnich lat, wysilić się na pewien pastisz dla właśnie takiego płytkiego rozumienia. Stworzyć najlepszą kreację w 2006 (DiCaprio jako COstigan), która jako jedyna mogłaby się równać z Whitakerem. Apoteoza Bostonu. Mi się podobał, i to bardzo. Wystarczająco na kilka obejrzeń. Pozdrawiam :)