Mimo,że "Infiltracja" jest remakem,to jednak Scorsese po raz kolejny potwierdził swoją
klasę,biorąc się za reżyserkę dobrego kina.Według mnie ten film jest - obok : "Chłopców z
ferajny" i "Kasyna"- jego największym "dziełem" - jeżeli,oczywiście,można to tak ująć.W
ogóle Scorsese jest,chyba,jednym z trzech może czterech reżyserów,którzy mimo upływu lat
swojej działalności zawodowej,nadal reżyserują trafione filmy,a przynajmniej,ambitne.
I wszystko byłoby super tyle że podczas oglądania cały czas towarzyszyła mi myśl, że praktycznie wszystkie sceny posuwające akcję do przodu są żywcem wzięte z azjatyckiego pierwowzoru. Zasługą Scorsese jest więc raczej to, że nie spieprzył tak dobrego scenariusza. Nicholson to klasa sama w sobie, ale hongkońskim aktorom nie brakowało wiele do Di Caprio czy Damona. Dla mnie remis.
Mnie się ten film oglądało z wielką przyjemnością,choćby dlatego,że nie widziałem pierwowzoru i raczej nie zamierzam obejrzeć.
Gorąco polecam Infernal Affairs. Pierwszym wrażeniem jest szok, skośnoocy aktorzy itd. ;) Ale sam byłem zdziwiony, że w tamtym rejonie świata może powstać kino akcji z tak inteligentną fabułą, bez mordobicia i rozwalania stołów gołą ręką. Obydwa filmy oceniłem na 8, ale faktem jest, że cały koncept i 80% fabuły wymyślono w Hongkongu. Infiltrację również oglądałem z przyjemnością, ale gdzieś w tle głowy pozostawał niedosyt, że Scorsese za wiele od siebie jednak nie dołożył. Z wyjątkiem genialnego Nicholsona rzecz jasna. :)