Film ma w sobie tak wiele błędów, że źle się ogląda. Rzucają się zbyt mocno w oczy. Gdyby nie świetne aktorstwo dałbym trójkę. Ale to film dostał Oscara a nie aktorzy. Cholernie dziwna sprawa.
Mam tę wadę, że zauważam błędy nie tylko w fabule filmu ale również w staranności realizacji. Irytują mnie błędy, które odwracają uwagę od akcji. Przykłady? Choćby odręczne pismo na obrazku przy grobie matki "DiCaprio" - dwa ujęcia w ciągu trzech sekund i dwa całkiem rózne charaktery pisma. To samo niedopatrzenie z ważnym elementem w filmie, czyli koperta z danymi osobowymi opryszków. Obejrzyj scenę gdy Leonardo znajduje tę kopertę na biurku Damona. Na biurku leży zupełnie inaczej opisana koperta niż ta, którą podnosi Leonardo. Straszne niedbalstwo. Niegodne Scorsese. Rozwaliła mnie plama krwi w windzie po strzale w scenie prawie finałowej. Między ujeciami przesunęła się o pół metra i rozrosła o pięćdziesiąt procent. No i stąd pytanie: Za cóż ten Oscar?Film jest zrobiony po prostu niestarannie. A to dla mnie powinno wykluczyć Oscara.
A to tutaj jest wątek o Gladiatorze? Przepraszam nie wiedziałem.
.
PS Też uwielbiam J. Nicholson'a
gdyby miano rezygnować z przyznawania Oscarów filmom, które zawierają jakieś "wpadki", to prawdopodobnie nie było by już Akademii :P nie ma filmu, który nie posiada błędów, zresztą temu też zwykle poświęcona jest znaczna część filmwebowskich ciekawostek ;)
co do Nicholsona- doceniam gust :D
Jasne. Zgadzam się w zupełności. Czasem nawet te błędy dodają smaczku, ciekawostek. Ale czasem niestety gdy jest ich zbyt wiele, bądź zbyt drastyczne przeszkadzają oglądać film. Tak się stało u mnie w przypadku "Infiltracji". Żałuję, bo film naprawdę dobry a rozproszył mnie tymi wpadkami. (Odbicie kamery w szybie samochodu nie przeszkadza mi :)
"Mój" najlepszy Nicholson to chyba Lśnienie i Chinatown. No i jeszcze Lot nad kukułczym....
Oj, wiele wiele świetnych kreacji. To prawda.
Dawno temu, gdy po raz trzeci w życiu widziałem "Szczęki" Spielberga, poirytowało mnie to, że w pewnym momencie nie zgadzała się liczba beczek na kutrze, którym główni bohaterowie usiłowali dopaść rekina- w wodzie były 3 beczki, na pokładzie też 3, mimo tego, że liczba beczek na początku wynosiła 5. Matematycznie coś tu nie pasuje, ewidentny błąd montażowy (nomen omen "Szczęki" m. in. za montaż właśnie otrzymały Oscara), do teraz się z tego śmieję, ale cóż- nie zmienia to faktu, że JAWS to genialny film grozy, jeden z najlepszych w swoim gatunku. Błędu praktycznie nie da się nie zauważyć, ale trzeba go zaakceptować, chyba że w końcu Steven wypuści jakąś Director's Cut ;)
u Jacka poza wyżej wymienionymi uwielbiam oczywiście "Batmana" (co widać po awatarze), ale to już przez sentyment z dzieciństwa :)
"Szczęki" to również i mój film z dzieciństwa:) Zdecydowanie jeden z najlepszych w swoim gatunku, choć dziś realizowany, zapewne wyglądałby inaczej. Ale urok jego również w tym, że powstał blisko czterdzieści lat temu i "Szczęki" właśnie takie mają być. Oglądając film musimy (powinniśmy) szanować czasy w których powstawał. W dzieciństwie zachwycił mnie włoski film "Złodzieje rowerów". Ryczałem na nim. Jakiś czas temu obejrzałem ponownie i również mnie wzruszył, choć zupełnie inaczej. Staroć, który nigdy się nie zestarzeje. Wpadek w tym filmie też jest kilka, ale uwielbiam je. Tych w "Infiltracji" jednak nie polubiłem. Ot, tak.
No ja też jestem dosyć szczegółowy jeżeli chodzi o filmy. Niestety tak już mam, ale nie chcę tego zmieniać. Rzeczy ,które wymieniłeś są na prawdę niezauważalne, a przynajmniej nie dla każdego bo mało kto ,aż tak w to wnika. Ja ,aż taki zboczony na szczęście nie jestem. Ty chyba nie widziałeś niedbalstwa i błędów w filmie. Nie w takich produkcjach do tego dochodzi.
Wychodzi na to ,że jesteś przesadnie pedantyczny. Czy w Twoim życiu osobistym wszystko wygląda tak jak należy i zawsze jest po Twojej myśli? Pytam tak z ciekawości ,absolutnie nie z żadnej złośliwości ok.
:))) Oj, oj.... Przydałoby mi się trochę pedantyzmu w prywatności. Nie jestem ani despotą, ani dyktatorem :D
Alllle niedbalstwa nie lubię. To fakt. Kiedyś zacząłem oglądać film, w którym opryszki zaczęli zabijać się karabinami z zamontowanymi odrzutnikami (to takie urządzenie, które pozwala strzelać seriami ze ślepej amunicji) i rzeczywiście po tej scenie włączyłem telewizor. Z tego powodu może to i prawda, że nie oglądałem jakichś potwornych wpadek.
PS
Trochę się poddaję... Może to i nie takie "okropne" wpadki w tej Infiltracji. Mnie jednak przeszkodziły w płynnym odbiorze filmu i wybiły z rytmu akcji. Skupiłem się śledzeniu - co tu jeszcze nie gra.