Gena Rowlands jako kobieta po 50tce, która pewnego dnia w swoim mieszkaniu podsłuchuje rozmowę "innej kobiety" o własnym życiu. Bohaterka zdaje sobie sprawę jak wiele mają wspólnego. Tyle tylko że Hope, którą podsłuchuje to niespełnione marzenie Marion o własnym życiu. Obecnie uważa je za zmarnowane i zastanawia się gdzie dokładnie był popełniony błąd.
Allen w formie. Tym bardziej go doceniam, bo to pierwszy "poważny" film tego reżysera jaki dane mi było oglądać. Blisko klimatu Bergmana, ale czuć również od zawsze obecną u Woodego atmosferę nudnych wyższych sfer, które postępują jak maszyny według schematów. To wszystko przyozdobiono świetnymi dialogami i niezapomnianą sekwencją snu. Jak najbardziej warto zobaczyć.
Warto zobaczyć, ale akcja czasem nudnawa, trochę się ciągnie. Jednak temat ponadczasowy, znany wszystkim po 50-tce, tylko czasami może nieuświadamiany. jeszcze nie mam tyle lat, ale potrafię zrozumieć ten klimat :) Też kojarzył mi się ze Scenami z życia małżeńskiego Bergmana.