Chronologicznie:
1. Na ziemi przeszkadza pył, powstają różne choroby które niszczą uprawy ludzie walczą ale nie mogą znaleźć rozwiązania. Wszystko co się uda jest tymczasowe. - OK
2. Dzięki odnalezionym różnym anomalią grawitacyjnym aż to powstania tunelu powstają plany, teorie, obliczenia i misje, zwiadowcze poza Ziemię do tunelu czasoprzestrzennego w inne galaktyki szukając planet nadających się na zasiedlenie. - OK
3. Główny bohater postanawia lecieć, wpadają w tunel czasoprzestrzenny po chwili są daleko daleko w innej galaktyce. - OK
4. Według sądy bo drugiej stronie w okolicy były sprawdzane 3 planety, wybierają tą która orbituje przy czarnej dziurze pomimo problemu związanym z silną grawitacją w efekcie zmianą czasu 1h to 7 lat. - OK
5. Lądują, na planecie wszystko jest wyjaśnione, wygląda na to że osoba która miała tam badać planetę badała ją dość krótko okazuje się bowiem że dośc niedawno zabiła ją olbrzymia fala/przypływ/odpływ rozmiary są tak imponujące z powodu oddziaływania grawitacyjnego czarnej dziury. - OK
6. Uciekają, postanawiają polecieć na kolejną planetę, tam się okazuje po czasie że osoba będąca na niej uszkodziła robota jak się domyślam i sfałszowała dane, w końcu po zamieszkach wszyscy odlatują z niej poza jedną osobą, druga ginie uszkadzając statek główny. - OK
7. Postanawiają leciec na ostatnią planetę korzystając z pomocy grawitacji czarnej dziury, w pewnym momencie wysyłają robota do czarnej dziury aby spróbował przesłać im dane, sam główny bohater kłamał i również poleciał osobiście w nieznane. - OK
8. Wlatuje stopniowo w czarną dziurę widząc to co się dzieje i nadając komunikaty do Brand - OK
9. Ze względu na silną grawitację nie jest w stanie prowadzic statku, pojawia się jakiś "pył" płonące cząsteczki katapultuje się. - OK
10. Widac jakby serce? centrum czarnej dziury? - OK
11. Spada w coś co przypomina linie, po chwili widać że są to książki i można domyśleć się że chodzi o jego pokój - TUTAJ KOMPLETNIE TEGO NIE ROZUMIEM... !!! - skąd w czarnej dziurze to coś? to nawet nie jest tunel czasoprzestrzenny tylko co? o co chodzi? powinien dolecieć do środka a potem zostać wypchany gdzieś? albo przelecieć?
12. Nadaje komunikat, robot pomaga mu okazuje się że robot dziwnym trafem gdzieś też tam przeleciał ale nie do lini z książkami bo mówi że oni tu są, oni to stworzyli... - TUTAJ TEŻ TEGO NIE POJMUJĘ... !!! - jak to się stało że robotowi się udało przelecieć czarną dziurę czy dolecieć gdzieś tam w jakiś teleport/ tunel a jemu nie?
13. Oni - czyli my, zamykają to coś co powoduje to że główny bohater zostaje wyrzucony jakby w miejsce poprzedniego tunelu w naszym układzie przy saturnie?
Końcówka: Orbituje tam stacja - ratują go, ludzie poznali równania dające zawładnąć grawitacją i zakrzywiać czas? po prostu sobie tam żyją przy saturnie, brand prowadzi kolonię na tamtej planecie w tamtej galaktyce też to pogmatwane jest... skoro poznali równania wiedzę to czemu uciekli z ziemi i sobie orbitują w koło saturna zamiast lecieć na tamtą planetę? jak to się właściwie stało że to MY otworzyliśmy ten tunel, skoro ta banda orbituje na saturnie a brand prowadzi kolonię u niej mija zakładam kilka godzin u nich w układzie słonecznym z 50-70 lat...
Nie rozumiem. Wszystko przez to że z góry film narzuca że TO MY stworzyliśmy ten tunel, pomijając elementy czarnej dziury od momentu gdy główny bohater znajduje się centralnie w srodku? których tez kompletnie nie rozumiem.
Jedyne co mi przychodzi na myśl to to że gdy już do brand dolatuje główny bohater prowadza tam życie, mija u nich 30 lat a w układzie słonecznym setki jak nie więcej? zakrzywiają w koncu czasoprzestrzeń i tworzą tunel dla ziemian? pogmatwane to jest
bo w pewnym momencie zaś MY zamykamy sami sobie ten tunel pomimo tego że ta banda dalej orbituje na saturnie? kompletnie to do mnie nie trafia już prostsza była Incepcja ;-)
I jeszcze jedna kwestia, jak to jest że sygnał przechodził przez tunel w jedną stronę? a w drugą nie? przecież logicznie powinien też przechodzić sygnał z nowej galaktyki do naszej - skoro bohater chciał wrócic to zakładam że z góry było wiadomo że tunel działa "w dwie" strony?
Ktoś wyjaśni moje czasoprzestrzenne zagubienie z tymi ziemianami i tworzeniem przez NAS tuneli oraz z czarną dziurą? czy nie powinno być coś innego w tej czarnej dziurze? o co własciwie chodzi? wiem że dzis nikt nie wie co ta może się znajdować, są same teorie, ale czy czasem nie powinan być tam cos na wzór nieskozaczone rozciagnietej małej przestrzeni do olbrzymich rozmiarów w której znajdują się wszystkie pochłonięte elementy czy coś na ten wzór? a nie jakiś pseudo manualny teleport? - co to własciwie było? bo przez to nie rozumiem całości...
Dziękuję za pomoc ;-)
Spróbuje przedstawić Ci mój punkt widzenia na to wszystko. Będę mówił zwięźle i opierał się na faktach, jakie znam.
Na początek musimy powiedzieć sobie coś jasno i otwarcie. Otóż wszelkie teorie na temat czarnych dziur, tuneli czasoprzestrzennych, zaginania czasoprzestrzeni, podróży w czasie itp, to tylko teorie - takie gdybanie. Astrofizycy nie maja żadnych dowodów choćby na to, czy czarne dziury na pewno istnieją. Powiedział to jeden z czołowych fizyków, w filmie dokumentalnym, nakręconym dla bodajże Discovery Science kilka lat temu. Fizycy tworzą teorie trochę na zasadzie fantazjowania - "ustalimy, że jest tak i tak i zobaczymy, może coś z tego będzie pasowało?". Fizycy nie mają prawdziwej wiedzy o tych czarnych dziurach, światach równoległych i tunelach czasoprzestrzennych itp, mimo, że w filmach dokumentalnych opowiadają o tym, jak by znali już cała prawdę. A dodatkowo gdy jakaś teoria zaczyna się chwiać, natychmiast wymyślają kolejna teorię, żeby załatać te pierwszą. Bo zamiast przyznać się do błędu, że "moja teoria okazała się bujdą" to lepiej łatać ją coraz to nowymi teoriami i iść w zaparte, że "ja mam rację, a wy nie".
Najgłośniejszym przypadkiem takiego zachowania fizyków w ostatnich latach były głośne dyskusje o tym, ze podróże w czasie sa możliwe, bo przecież przewidział to Einstein w swojej teorii. Jeśli jakiemuś fizykowi powiedziałeś, że podróże w czasie to bajeczka, byleś wyśmiewany przez całe środowiska naukowe. Aż wreszcie ten obłęd zatrzymał S. Hawking, który udowodnił, że to jednak bajka. Teraz w każdym filmie mówi się, że podróże w czasie są niemożliwe. Prawda, jak się wszyscy grzecznie Hawkinga słuchają? :)
Średnio co 25 lat dochodzi do głosu nowe pokolenie naukowców, które obala teorie "starych" i wprowadza na ich miejsce swoje własne teorie. Bo każdy naukowiec chce się czymś wykazać, dodać do nauki swoje trzy grosze. Obecnie mamy z tego powodu informacyjny misz-masz i fizycy sami już nie ogarniają tych wszystkich teorii i się w nich gubią. To też nie sa moje wymysły - to słowa jednego z fizyków z któregoś filmu dokumentalnego, który miał odwagę przyznać to przed kamerami.
A teraz przechodząc do Twojego problemu - ja też miałem w głowie zamieszanie od momentu, który wskazujesz, czyli od chwili, gdy Cooper wpada w "czarną dziurę". Az zauważyłem, że Nolan wymieszał tu rożne teorie, robiąc to bez większego ładu i składu, bo końcówkę filmu zrobił bardzo silnie metafizyczną. To co się dzieje od momentu wejścia Coopera do "czarnej dziury", należy rozpatrywać jako naszpikowana symbolami przenośnię. Z tego tez powodu końcówka filmu nie trzyma się kupy i następuje w niej "cudowne ocalenie" Coopera.
Jedyna sensowna teoria dotycząca czarnych dziur mówi nam zupełnie coś innego, niż pokazują filmy s-f. Przede wszystkim:
- czarna dziura tylko z nazwy jest "dziurą". tak naprawdę to kosmiczna "betonowa kula" zbudowana z najtwardszego betonu w kosmosie - neutronów i protonów. Mówi się na nią "dziura" dlatego, że jak coś na nią wpadnie, to się do niej przykleja na zawsze (tak, jak do zwykłej dziury coś wpada i w niej znika).
- wewnątrz czarnej dziury neutrony i protony poukładane są w rzędach obok siebie, jak w krysztale. Tam jest cholernie ciasno, że nawet promień światła się przez toto nie prześliźnie. Dlatego właśnie "czarna dziura" jest mała, ale ma ogromną grawitację - bo ma potężna masę (wiedz, że w normalnych atomach wszelkiej materii, jest bardzo dużo przestrzeni między protonami a neutronami - dlatego zwykła materia nie jest aż tak silnie grawitacyjna).
- jak coś spada na czarna dziurę, to zostaje przyklejone na jej powierzchni i przestaje być sobą, tylko zmienia się w protonowo-neutronową maź, która tworzy na powierzchni czarnej dziury nową warstwę - jak warstwy na cebuli. W ten sposób czarna dziura się rozrasta.
- słynny horyzont zdarzeń (fizycy rzadko tłumacza prostymi słowami, co to jest) to po prostu odległość, na jaką trzeba się zbliżyć do czarnej dziury, żeby pochłonęła Cię i już nie wypuściła (żebyś przykleił się do jej powierzchni i stał kolejną protonowo-neutronową warstwą).
Po co ja to piszę? Ano po to, żeby uświadomić, że obecna teoria czarnej dziury wyklucza, aby ktokolwiek mógł do jej środka wlecieć i tam siedzieć i rozmyślać. Więc to, co jest na filmie po wpadnięciu Coopera do czarnej dziury, to tylko wymysł Nolana, taka romantyczna baśń - ze on tam w środku jednak żyje i stara się skomunikować z córką, bo ją kocha. Kumasz? To tak, jak w czerwonym Kapturku - kapturek z Babcią przeżyły w brzuchu Wilka i w końcu Gajowy je stamtąd wyciągnął.
Wiem, że śmieszne porównanie, ale tym właśnie jest końcówka Interstellara.
Ale żeby nie brzmiało to wszystko tak zabawnie napiszę na koniec moja własna interpretację zakończenia Interstellar.
MOJA INTERPRETACJA INTERSTELLAR
Otóż. Cały film nie jest tak naprawdę o fizyce, kosmosie i teoriach. One są tylko tłem. W filmie Nolan stara się pokazać, jak mały jest człowiek w kontekście wielkiego kosmosu. Fajnie okazuje to w scenie, gdy Cooper i ten Murzyn siedzą i nagle ten Murzyn puka w blaszaną ścianę statku i mówi, że przeraża go to, że tu jest kilka centymetrów blaszanej ścianki i dalej już tylko przeogromna pustka.
Kolejna rzeczą, którą Nolan poddaje dyskusji, jest pytanie - czy naprawdę umiemy poświęcić życie jednostki, by ratować ludzkość? Czy to nie jest tylko czcza gadanina - poświeć się dla ludzkości? Nolan pokazuje, że mimo poświęcenia i bohaterstwa, członkowie załogi nie potrafią pogodzić się ze strata bliskich. Cooper nie może przeboleć,. że jego córka odeszła w samotności, w przeświadczeniu, że ojciec ją olał. To córka jest dla niego najważniejsza - nie świat.
Każdy czasem marzy, aby zostać bohaterem, ale tak naprawdę największy strach przeżywamy, gdy boimy się, że nasi najbliżsi będą cierpieć na naszych oczach, a my nie będziemy potrafili im pomóc. To jest jedyna prawdziwa obawa, jaką w życiu czujemy. Nie o ludzkość, nie o to, że "Zejn odszedł z Onedirection", nie o lodowce i wieloryby na biegunie północnym. Boimi sie przede wszystkim o ludzi, których kochamy i to ONI są całym naszym światem. Cooper to wie, dlatego płacze, gdy z videopoczty dowiaduje się, że jego wnuk zmarł (a on go nawet na oczy nie widział).
Podobny ból widzimy na twarzy Brand, kiedy w końcówce filmu widzimy, że nie zdążyła dolecieć do tego naukowca na ostatniej planecie - on był jej bliski.
Nolan zadaje w filmie pytanie o miłość, prawdziwy sens naszego życia, o samotność. O to, dla kogo właściwie żyjemy? My - ludzie tak mali, na tle wielkiego kosmosu. Żyjemy dla ludzkości czy dla tej garstki osób, któa codziennie na nas liczy?
I próbuje to skonfrontować z sytuacją, gdy wszyscy stanęliśmy w obliczu zagrożenia. i teraz wychodzi na jaw - jaka jest cena walki z tym zagrożeniem i kto te cenę tak naprawdę zapłaci?
Nolan pokazuje tez naszą bezsilność. Bo przecież wszystkie planety okazały się jałowe. Pokazuje, ze jednak CAŁKIEM MOŻLIWY jest scenariusz, że w tym wielkim wszechświecie nic na nas nie czeka, nie ma ziemi obiecanej i że NAPRAWDĘ jako gatunek jesteśmy kuriozum we wszechświecie. Że dla wszechświata nie jesteśmy aż tak ważni, jak sadzimy i nie przewidział dla nas nowych, zielonych planet.
Że ludzkość i życie ziemskie to tylko produkt jednorazowy. Tak, jak życie pojedynczego człowieka. Jeśli się zużyje, zniszczy, to klapa. I na to powinniśmy uważać.
Ale jest dla nas szansa - nasza wiedza i doświadczenie. Możemy jeszcze raz zbudować Arkę. I dryfować na niej w kosmosie, szukając sposobu na to, jak się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
I na tym polega według mnie geniusz filmu - na tych rozważaniach skonfrontowanych z rzeczywistością. Tu już nie miejsce, nie czas, na poetów i dźwięki lutni. Tu trzeba spojrzeć sobie w twarz i uświadomić, jak mała i nieznacząca jest ludzkość w porównaniu do ogromu wszechświata. Wszechświat bez nas przetrwa. My bez niego nie. I bez siebie nawzajem nie przetrwamy.
**************
Miało być zwięźle, a co wyszło?... Zapomniałem dodać, że to, w czym znalazł się Cooper po "wejściu do czarnej dziury" to zdaje się Teserakt, a te struny symbolizują Teorię Superstrun. Poczytaj w Wikipedii, bo to dość zakręcony temat. Natomiast to, że on z tej Czarnej dziury zagląda prosto do jej pokoju i strąca z półki książkę, to ot taka wizja Nolana.
Moim zdaniem, Nolan na końcu filmu pokazuje raczej nie to, co się stało, a to, co Cooper pragnął, by się stało. Nolan tak zbudował zakończenie, żeby Cooper po długiej Odysei "wrócił do domu" i zdążył powiedzieć córce, że ją kocha..
"- czarna dziura tylko z nazwy jest "dziurą". tak naprawdę to kosmiczna "betonowa kula" zbudowana z najtwardszego betonu w kosmosie - neutronów i protonów. Mówi się na nią "dziura" dlatego, że jak coś na nią wpadnie, to się do niej przykleja na zawsze (tak, jak do zwykłej dziury coś wpada i w niej znika). "
Skad ty te brednie bierzesz? Protony i neutrony bylyby rozerwane na quarki, jak i nie dalej. .
Nikt nie wie z czego sklada sie serce czarnej dziury,, ale jedno jest pewne, poza horyzontem zdarzen zaden rodzaj materji nie moze istniec w formie w jakiej go znamy.
Przeciez protony to my rozrywamy w acceleratorach czasteczek bez zadnego problemu, a co dopiero musi sie dizac w okolicy czarnej dziury i za jego horyzontem, trzyba miec spore braki w edukacji zeby wymyslic czarna dziure z struktura krystaliczna.
"jak coś spada na czarna dziurę, to zostaje przyklejone na jej powierzchni i przestaje być sobą, tylko zmienia się w protonowo-neutronową maź, która tworzy na powierzchni czarnej dziury nową warstwę - jak warstwy na cebuli. W ten sposób czarna dziura się rozrasta. "
O chlopie, wez ty zajzyj moze do jakies ksiazki zanim farmazony zaczniesz pisac.
Czrne dziury sie nie rozrastaja, malaje od mometu powstania w powolnym tepie w procesie promieniowanie Hawkinga.
Reszty posta nawet czytac nie bede, juz mam zly smak w ustach.
Mi z kolei robi się niedobrze, gdy widzę te błędy w pisowni. Powinieneś również zajrzeć do książki, ale tej zwanej "Słownik ortograficzny".
Dobra odpowiedź. Ten Gość to palant i szkoda czytać takich komentarzy, orientuje się w temacie i az szkoda, że ktoś moze czerpac wiedzę z takiego "fake news".
Sam jesteś palant. Krytykujesz kogoś, sam choć rzekomo orientujesz się w temacie, a nie napisałeś nic konkretnego.
@slocik, A może ten zły smak w ustach to od twojego jadu? Wiesz, skoro sam nie masz nic sensownego do powiedzenia, to daj rozmawiać innym. Wiedz,ze bez twojego głosu dyskusja się jak najbardziej obejdzie.
Jak się nie rozrastają? Jeżeli pochłaniają więcej materii niż tracą na drodze promieniowania Hawkinga to się rozrastają. Baa, nawet wchłaniają mniejsze czarne dziury.
Bardzo dobry komentarz. Nie narzucasz innym swojego zdania, miło się czyta. W większości na forum dotyczącym fizyki w tym filmie wszyscy walczą z wszystkimi pt. "moja racja jest najmojsza". Pozdrawiam :D
A ja mam pytania, których jeszcze nigdzie nie widziałem, co jest dla mnie dziwne.
- Dlaczego przy pierwszej podróży przez czarną dziurę, wlatują sobie statkiem do środka i dziura wypluwa załogę na druga stronę i statek kontynuuje sobie podróż na planety. Przy takiej grawitacji nie powinno ich wessać z powrotem po chwili albo w ogóle nie wypuścić?
- W takim razie czemu jak Cooper wpada do czarnej dziury pod koniec filmu nie zostaje tak samo wypluty, jak to miało miejsce przy pierwszej podróży?
- Czemu lądownik coopera rozpadł się po wessaniu do czarnej dziury, a Endurance w przeciwną stronę przeleciał bez szwanku?
- Czy przez czarną dziurę można przesyłać fale radiowe?
Nie szukam dziury w całym. Nie da się przeciez tego naukowo wytłumaczyć. Raczej liczę na to że coś przeoczyłem, albo nie rozumiem
Siema! W ogóle to dzięki, że chciało wam się czytać te moje wypociny :)
Oni na początku nie wlatują do czarnej dziury, tylko do korytarza hiperprzestrzennego. przynajmniej ja tak to zrozumiałem.
Jeśli chodzi o to, czy przez Czarną Dziurę można przesyłać fale radiowe, to wg mnie (na podstawie filmów dokumentalnych) nie da się, bo czarna Dziura więzi w sobie wszystko, co na nią pada. Ale tu lepiej zapytaj jakiegoś fizyka, bo Cz. D. więzi światło, które ma naturę korpuskularno-falową, a jak byłoby z typową falą?
Ostatnio w jakimś filmie dokumentalnym przedstawiono tezę, że w pewnych warunkach Czarna Dziura zaczyna oddawać zgromadzoną materie do otoczenia, wypluwać ją z siebie. Ale niewiele w tym filmie było wyjaśnione. na przykład, skoro oddaje, to w jakiej formie?
Bo załoga Endurance przeleciała przez tunel czasoprzestrzenny stworzony przez istoty "z piątego wymiaru" a nie przez czarną dziurę. Gargantua znajdowała się dopiero po pokonaniu tego tunelu, niedaleko trzech planet na których miało być potencjalne życie, a dokładniej obok tej pierwszej planety z falami. Cooper pokonał horyzont zdarzeń, wpadł do "wnętrza" czarnej dziury i siły tam występujące zniszczyły statek.
Może Cooper po prostu umarł i faktycznie widział dziecko, co zresztą powiedział mu dr Mann (widzi twarz dzieci, bo umysł chce przetrwać). Umierający umysł stworzył sobie pocieszenie.
No i dlaczego Cooper nie doleciał do Brandt? Pokazana jest ona na tej obcej planecie i... Koniec. Bohater nie doleciał, bo w rzeczywistości już nie żył.
Moim zdaniem mylisz się. Jest to jedna z odpowiedzi 1 z wielu znanych fizyków, bo tak naprawdę nikt do dziś nie wie co znajduje się w czarnej dziurze,być może jest to 1 z teorii
Ładnie napisane, choć nie zgadzam się z Twoim zachwytem. Ale przynajmniej podałeś argumenty i wyjaśniłeś, czemu uważasz film za genialny. Dla mnie ten film to jeden wielki bełkot - od strony scenariusza. Nolan sięga dna, gdy każe bohaterce, gdzieś w kosmosie, mówić o sile miłości. Kicz, tandeta i patos. A to, czy Cooper jest w dziurze, w domu, w swojej podświadomości czy świecie równoległym, jest mi zupełnie obojętne, bo po prostu się z nim nie identyfikuję. Jedyne, co doceniam, to styl filmu. Piękne efekty i zdjęcia i te organy Zimmera rozbrzmiewające w próżni kosmosu.
Dodam jeszcze coś od siebie, bo mnie poniosło i muszę się wygadać :)
Według mnie czarne dziury to odwrotność "wielkiego wybuchu". Mianowicie, dawno temu wielki wybuch wszystko rozpieprzył i powstał wszechświat, który się stale rozszerza. A czarne dziury latają w kosmosie i to wszystko zbierają - tacy kosmiczni sprzątacze. Materia na nie spada i jest gromadzona. Któregoś świeTLnego dnia wyzbierają wszystko, co do gwiazdki, planetki, co do atomu, wszyściuteńko.
I wtedy powpadają na siebie i się ze sobą skleją w jedno wielkie czarne "coś". To będzie finał tzw. "wielkiego kollapsu". To będzie moment, kiedy los wszechświata zatoczy koło i wróci do swego początku. i będzie sobie tak istniała ta jedna wielka czarna dziura, w której mieści się cała materia wszechświata.
Aż w końcu nie wytrzyma i wybuchnie. I znów cała historia od początku... I tak w kółko.
Przynajmniej tak to widzi moja bujna wyobraźnia.
Powinieneś zacząć książki pisać (chyba, że już zacząłeś), poważnie.
I również chylę czoła.
Pozdrawiam.
Dziękuję. W sumie to mam pewne próby pisania za sobą. Próbuję, staram się... Pozdrawiam Cię.
Dziękuję. W sumie, w ostatnich latach podejmowałem już pierwsze próby pisania. Staram się coś z tym robić... Pozdrawiam Cię.
Chciałam dodać, że są różne teorie na temat czarnych dziur. Jedne z nich mówią, że mogą służyć do przejśc między światami równoległymi i podróżach w czasie. To mogą być swego rodzaju wrota. Do czego moim zdaniem odniósł się w końcówce Nolan.
Pamiętaj, że niemal wszystko co wiemy o czarnych dziurach to są właśnie teorie. Właściwie to my więcej nie wiemy niż wiemy o czarnych dziurach. Lubię powieści SF, dlatego z ciekawością przeczytałem to co napisałeś, ale prawdą jest, że troszkę rozmijasz się z obecnie panującymi teoriami na temat czarnych dziur.
Nie mniej, pisz i twórz jak najwięcej. Mała rada. Podczas pisania powieści SF, opisując właśnie na przykład czarną dziurę, zawsze korzystaj ze źródeł dostępnych już informacji. A o tym czego nie ma w informacjach źródłowych, będziesz mógł już dowolnie fantazjować. Pozdrawiam.
Wielki wybuch był początkiem. A wedlug ciebie czarne dziury to odwrotnosc czyli , cofanie się w kierunku wielkiego wybuchu , hm czyli może jakiś portal?
Ja jestem laikiem, więc najlepiej, jak polecę Ci na youtubie wykłady prof Krzysztofa Meissnera (15 lat pracował w CERN) i dr Stanisława Bajtlika. Ciekawi ludzie, świetnie opowiadają o tych sprawach i nie przynudzają. Jest sporo nagrań na YT. Polecam zacząć od "Granice poznania" Meissnera.
Jest tez kanał "Smartgasm" gdzie jakiś chłopak tez robi filmy o tej tematyce. Opowiada o wieloświatach, wymiarach, falach grawitacyjnych w jasny sposób.
Co do Twojego pytania, faktycznie jest taka teza "Wielkiego kolapsu" zakładająca, że kiedyś materia zacznie się sklejać (odwrotność Wielkiego Wybuchu) a czarne dziury będą grały w tym główna rolę. Ale to już musisz poczytać lub posłuchać zawodowców.
Istoty pięciowymiarowe stworzyły ten świat regałów po to, aby Cooper mógł przekazać córce za jego pomocą dane dotyczące grawitacji, tak aby ona mogła uratować ludzkość. Cooper jedynie w takiej wizualizacji (pokoju z regałem) był w stanie w jakimś stopniu pojąć ich świat na tyle, aby przekazać informacje. Tych informacji mógł udzielić jedynie TARS, gdyż jako robot był wyposażony w odpowiednie instrumenty pomiarowe oraz mógł przeliczyć te dane następnie na alfabet morsa.
A ile i jakie i co to są wymiary ? My żyjemy w trójwymiarze, rozumiem że chodzi o długość, wysokośc, głębokość,
Potem dochodzi czas i co jeszcze ?
Na Youtube ostatnio znalazłem świetny filmik o dodatkowych wymiarach. Polecam - kanał TVgry i filmik pt. "Jak wygląda gra w prawdziwym 4D". Gość rewelacyjnie opowiada.
https://www.youtube.com/watch?v=2DijMk7UfUQ
Film jest znakomity do momentu wpadnięcia Coopera do czarnej dziury. Dalej występuje Hollywodzki "bóg z maszyny" i główny bohater zostaje magicznie uratowany. To, że stacja ludzi orbituje akurat wokół Saturna, nie ma sensownego uzasadnienia, gdyż miejsce bliżej Słońca zapewniłoby większą ilość energii. Córka Coopera musiała oczywiście przeżyć do setki mimo życia w złych warunkach zapylenia i niedoboru żywności. Minęło tyle lat, a Brand nadal mieszka na planecie, na której nie przetrwał jej poprzednik. Szkoda, że tak słabo to się kończy, nie mówiąc o paradoksie dziadka, o którym tu już wiele postów napisano. A można było zostawić wątek ducha w pokoju Murph w spokoju. Poza tym, to naprawdę ciekawy film, który rozsypuje się na ostatnim zakręcie.