Film to solidne SF, oparte w nauce. Spotkałem się z zarzutami, że pod koniec robi się "bajeczka". Ale tak właśnie powinno być! Nie ma kompletnie żadnych doświadczeń, na których moglibyśmy zbudować fizykę wnętrza Czarnej Dziury. Tak więc tu jest właśnie pole dla popisu fantazji. I zostało ono świetnie wykorzystane. Jedyne co w filmie mnie trochę "ubodło", to koncept grawitacyjnej dylatacji czasu na zewnętrznym brzegu planety, która miała być znacząco mniejsza niż na wewnętrznym. Skoro t'=t*sqrt(1-2GM/rc^2), to zmiany r o ułamki procent i tak dają dużą dylatację, bo człon 2GM/rc^2 wciąż jest bliski 1... No chyba, że to była maleńka CD, gdzie horyzont zdarzeń był rzędu kilkanaście km, a planeta rzędu tysięcy km, ale wówczas planetę by rozerwały siły pływowe ;P
jesteś chodzącym dowodem, że ten film jest oparty na naukowej predykcji, że ludzie zidiocieją za niedługo totalnie i zostaną tylko idioci snujący fantazje po zobaczeniu kilku naukowych modeli planet i poczytaniu kilku pseudonaukowych bajek..
ja myślę, że te trole tak ostro lansujące tyle lat ten pseudonaukowy bełkot bezwzględnie to jedno są w stanie udowodnić.