Nieczęsto się zdarza, by warto było zaprzątać sobie uwagę kolejnym filmowym komiksem. Ostatnio jednak, co mnie osobiście cieszy, przybywa dobrych filmów z tego rodzaju. "Iron Man" wpisuje się w ten trend. Można z tego było zrobić głupawą historyjkę, siekaninę jakich wiele - zamiast tego powstał zręcznie zrobiony, dobrej klasy film rozrywkowy. Dobrze wyważono ilość scenek 'efekciarskich' - widz nie ma wrażenia przesytu. Jest kilka zabawnych dialogów, perfekcyjnie zrealizowane sceny akcji, i co ważne - doskonale obsadzono aktora grającego Tony'ego Starka. Robert Downey Jr. udowadnia, że dobry aktor umie dobrze zagrać wszystko;) a postać rodem z komiksu nie musi być płaska i nieciekawa. Jednocześnie ani razu nie przeszarżowuje, nie robi ze swego bohatera groteskowej postaci (o co w sumie byłoby dość łatwo).
Oglądałam sporo filmowych 'komiksów' i czasem nawet film był niezły, ale aktorzy grający głównych 'herosów' wypadali tak sobie. Nawet w "Mrocznym rycerzu" genialnie grający Ledger był jednak 'bad guyem' - Batman w wykonaniu Bale'a był już nieciekawy. Toż samo w "Spidermanie" - nudny do bólu Maguire. W "X-men" zbyt wiele postaci, praktycznie żadnej pierwszoplanowej. Dopiero Stark w "Iron Manie" to pierwszy pozytywny komiksowy bohater, który jest interesująco zagrany (hmm.. i może Hellboy;).
Ogólnie, film jest ..no, bardzo przyjemny:) Spodoba się chyba nawet komuś, kto na hasło 'komiks' ma ochotę uciekać, gdzie pieprz rośnie. Wystarczy nastawić się na dobrą rozrywkę i fajnego superherosa;)